Czeka na to cały świat koszykówki! Wielkie mecze w NBA

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W Boże Narodzenie liga NBA tradycyjnie przygotowała najlepsze koszykarskie potrawy. Daniem głównym będzie rewanż za ostatnie finały, czyli pojedynek Cleveland Cavaliers z Golden State Warriors.

1
/ 5

[b]

NEW YORK KNICKS - BOSTON CELTICS (godz. 18.00)[/b]

Świąteczne zmagania rozpoczną się na wschodzie. New York Knicks zwyciężając z Indianą Pacers oraz Orlando Magic, awansowali na piąte miejsce w konferencji. Boston Celtics mają o jedną wygraną więcej, co daje im trzecią lokatę. W ostatnim meczu zostali jednak pogrążeni przez fenomenalnego Russella Westbrooka, który nie tylko zdobył 45 punktów, ale zapisał też kolejne triple-double w sezonie.

Celtics wracają do świątecznej karty po czterech latach przerwy. Będzie to dla nich 30. mecz w dniu Bożego Narodzenia. - To coś specjalnego. Byłem w Atlancie przez dziewięć lat i nigdy nie wyszedłem na parkiet przy tej okazji. To naprawdę wielka rzecz - nie kryje zadowolenia Al Horford, dla którego jest to pierwszy sezon w Bostonie. Środkowy jest jednym z kluczowych graczy w rotacji Brada Stevensa - notuje średnio 15,7 punktu i 7 zbiórek. Obok niego ważną postacią jest również Isaiah Thomas, który jest liderem zespołu pod względem zdobywanych punktów (średnio 27) i asyst (6,3).

ZOBACZ WIDEO Lotto Ekstraklasa zapadła w zimowy sen. Kto zaskoczył, kto rozczarował?

Dla New York Knicks będzie to 51. w historii klubu występ podczas pierwszego dnia świąt i zarazem piąty dla Carmelo Anthony'ego. Ten w czterech meczach rozegranych 25 grudnia, notował średnio 34,3 punktu - najwięcej spośród wszystkich aktywnych zawodników. Ekscytacji nie kryje młoda nadzieja nowojorczyków, Kristaps Porzingis. - To będzie wielkie widowisko. Cieszę się, że cała Europa będzie wtedy na nogach - mówi.

Oba zespoły grały już w tym sezonie przeciwko sobie. Wówczas w Bostonie miejscowi Celtics nie zostawili najmniejszych szans rywalom, zwyciężając 115:87, a Thomas zdobył dla zwycięzców 29 oczek.

2
/ 5

CLEVELAND CAVALIERS - GOLDEN STATE WARRIORS (godz. 20.30)

O ile starcie Celtics z Knicks rzeczywiście może budzić niemałe emocje, z całą pewnością należy uznać je za przystawkę wobec tego, co rozpocznie się niespełna trzy godziny później. Po raz pierwszy w tym sezonie i zarazem po raz pierwszy od czasu czerwcowych finałów, Cleveland Cavaliers zmierzą się z Golden State Warriors. Na to spotkanie czeka cały świat koszykówki.

Kilka miesięcy temu Warriors byli już naprawdę blisko drugiego z rzędu tytułu mistrzowskiego. W serii do czterech zwycięstw prowadzili już 3-1, ale LeBron James i spółka dokonali czegoś, czego nikt wcześniej nie dokonał. Zespół z Ohio najpierw doprowadził do remisu, a w siódmym meczu rozgrywanym w Oakland, sięgnął po mistrzowski tytuł. Tym samym Cavs zepsuli fenomenalny sezon Wojowników, którzy w rozgrywkach regularnych nie mieli sobie równych i pobili legendarny rekord zwycięstw Chicago Bulls z 1996 roku - zwyciężyli aż 73 z 82 rozegranych spotkań.

Tym razem Warriors wydają się być przygotowani jeszcze lepiej. Latem sprowadzili do siebie Kevina Duranta, co wywołało niemało krytyki zarówno w stronę zespołu, jak i samego zawodnika. Seryjne zwycięstwa i kolejne rekordy nie są jednak ich priorytetem. Chcą po prostu odzyskać mistrzowski tron, a zwycięstwo nad Cavaliers w pierwszym dniu świąt, ma być sygnałem, że są na to w pełni gotowi.

Mistrzowie NBA zagrają w tym meczu bez J.R. Smitha, który kilka dni temu kontuzjował kciuk i czeka go długa przerwa. Trener Tyronn Lue zaznacza jednak, że nie należy brać tego za wymówkę, bo w rotacji ma kolejnych zawodników. Poza tym, Smith jest wartościowym weteranem, ale w trwającym sezonie nie imponuje formą.

Warto podkreślić, że oba zespoły znajdują się na zwycięskiej ścieżce. Warriors zwyciężyli siedem ostatnich spotkań, podczas gdy Cavs nie przegrali od czterech meczów i nigdy też nie zaznali porażki w święta, kiedy grali przed własną publicznością. Seria któregoś z zespołów dobiegnie więc końca. Nieznacznymi faworytami bukmacherów są Wojownicy. Kluczowym pytaniem dla tego pojedynku jest natomiast to, czy Kawalerzyści znajdą sposób na powstrzymanie najlepszej ofensywy w lidze?

3
/ 5

SAN ANTONIO SPURS - CHICAGO BULLS (godz. 23.00)

San Antonio Spurs po raz pierwszy od wielu lat zagrają w święta bez Tima Duncana, którego usłana sukcesami kariera dobiegła końca. Chicago Bulls  wybiegną na parkiet już bez Derricka Rose'a , ale za to z Dwyanem Wadem i Rajonem Rondo. Dla Wade’a będzie to już 12. występ w Boże Narodzenie, ale pierwszy w innym zespole niż Miami Heat.

Biorąc pod uwagę formę zespołów w ostatnich dniach, zdecydowanymi faworytami pojedynku są podopieczni Gregga Popovicha. Bulls przegrali bowiem 8 z 11 ostatnich spotkań i wylecieli poza czołową ósemkę Konferencji Wschodniej. Dyspozycja wspominanego już Wade’a może być znacząca dla przebiegu rywalizacji. W ostatnich dwóch meczach zgubił on swoją skuteczność, trafiając tylko 12 z 36 oddanych rzutów z gry.

Spurs zwyciężyli sześć z siedmiu ostatnich spotkań, ale w jedynym meczu z Bulls w tym sezonie ulegli 91:95. Wówczas cała pierwsza piątka Byków zagrała na równym, dobrym poziomie, bo każdy z zawodników wyjściowego składu zakończył mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Od tego czasu zaliczają jednak duży regres. Spurs są z kolei wypoczęci i gotowi. Popovich w ostatnim meczu dał odpocząć Tony'emu Parkerowi, Pau Gasolowi oraz Manu Ginobiliemu. Dołóżmy do tego lidera w postaci Kawhi Leonarda i zawsze groźnego LaMarcusa Aldridge'a - siła argumentów jest zdecydowanie po stronie Ostróg.

4
/ 5

[b]

OKLAHOMA CITY THUNDER - MINNESOTA TIMBERWOLVES (godz. 2.00)[/b]

Kolejny mecz Oklahomy City Thunder i kolejne wielkie show Russella Westbrooka? To bardzo możliwe. W ostatnim mecz lider Grzmotów zapisał kolejne triple-double (45 punktów, 11 asyst i 11 zbiórek), w czwartej kwarcie pieczętując zwycięstwo zespołu w Bostonie. Jeśli w Boże Narodzenie dołoży kolejny tego rodzaju występ, znów przejdzie do historii.

W 2013 roku zaliczył swoje pierwsze triple-double w pierwszym dniu świąt. Jeśli w tym roku dołoży drugie, zostanie drugim w historii NBA graczem, który dokonał tego w tym wyjątkowym czasie. Wcześniej ta sztuka udała się wyłącznie Oscarowi Robertsonowi (1960 i 1967 rok). Poza tym, Westbrook wciąż notuje średnie na poziomie triple-double i ciągle ma duże szanse, aby zakończyć w ten sposób sezon regularny, jak Robertson ponad 50 lat temu.

Thunder są faworytami spotkania z Minnesotą Timberwolves. Trio Karl-Anthony Towns, Andrew Wiggins i Zach LaVine to szaleńcza młodość, której brakuje nieco wsparcia doświadczonych zawodników, aby móc przekuwać indywidualne popisy na zwycięstwa drużyny. Wolves do tej pory wygrali tylko dziewięć spotkań, co daje im trzecie od końca miejsce na zachodzie. Warto jednak podkreślić, że w święta ten zespół wybiegnie na parkiet pierwszy raz w historii.

5
/ 5

[b]

LOS ANGELES LAKERS - LOS ANGELES CLIPPERS (godz. 4.30)[/b]

Święta bez Los Angeles Lakers to jak… święta bez Kevina. Jeziorowcy już po raz 18. z rzędu wybiegną na parkiet w Boże Narodzenie i oczywiście jest to najdłuższa seria w całej lidze. Ten mecz będzie jednak dla nich wyjątkowy, bo to pierwszy raz od długiego czasu, kiedy w ich składzie na świąteczny pojedynek brakuje Kobego Bryanta.

Kolejne święta i kolejne derby Miasta Aniołów. Mimo podtekstów wygląda to jednak na najsłabszy mecz spośród wszystkich zaproponowanych przez ligę na ten dzień. Lakers rozgrywają jeden z najgorszych grudniów w swojej historii. Od początku miesiąca zwyciężyli zaledwie raz i nie są tym samym zespołem, który pozytywnie zaskakiwał w pierwszych tygodniach rozgrywek.

Los Angeles Clippers natomiast mierzą się z problemami kadrowymi. Z całą pewnością w tym spotkaniu zabraknie Blake'a Griffina, który przeszedł zabieg na kontuzjowanym kolanie. W ostatnim meczu zabrakło też Chrisa Paula, który naciągnął ścięgno udowe, a Clippers bez liderów polegli z Dallas Mavericks. Występ Paula stoi pod znakiem zapytania, podobnie zresztą jak atrakcyjność tegorocznych derbów L.A.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)