Piątka stycznia w I lidze mężczyzn

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Portal WP SportoweFakty, podobnie jak w przypadku najlepszej piątki każdej kolejki I ligi koszykarzy, wybrał najbardziej wyróżniających się zawodników po pierwszym miesiącu nowego roku. Przedstawiamy najlepszą piątkę stycznia.

1
/ 7

Łukasz Wilczek (Legia Warszawa) - śr. 6,5 pkt. 6,3 as. 4,5 zb. 3,8 prz. eval 16,3

Fenomen Łukasza Wilczka jest niepodważalny. Po raz pierwszy do naszego comiesięcznego zestawienia trafia gracz, który nie zdobywał średnio kilkunastu punktów. Ba, w jednym meczu rozgrywający Legii miał 0 punktów. Ale i kończąc mecz z zerowym dorobkiem, potrafił na tyle pomóc zespołowi w innych aspektach, że jego miejsce w piątce stycznia (nie brany pod uwagę mecz z SKK, który odbył się 31 stycznia, a powinien 1 lutego) nie podlegało żadnej dyskusji.

2
/ 7

Marcin Dymała (Spójnia Stargard) - śr. 19,8 pkt. 6 zb. 3,3 as. 1,8 prz. eval 19,8

Choć zawodnik Spójni rok rozpoczął od słabego występu, w którym przeciwko GKS-owi Tychy popełnił aż 5 strat i zagrał na słabej skuteczności, zachwycił tydzień później, a po kolejnym tygodniu ponownie zagrał rewelacyjnie. Spójnia jednak w styczniu poniosła aż dwie porażki, podczas gdy w całej pierwszej rundzie z parkietu schodziła pokonana trzykrotnie. Dymała utrzymuje jednak niezłą formę i do niego trudno mieć większe pretensje.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

3
/ 7

Hubert Mazur (GKS Tychy) - śr. 17,3 pkt. 6 zb. 2,3 prz. eval 16,8

Kolejny fenomen na liście. Czwarty miesiąc rozgrywek I ligi minął i - jak do tej pory - tylko jeden gracz zameldował się w piątce miesiąca za każdym razem. Jest nim nie kto inny, jak lider GKS-u Tychy, bez którego trudno wyobrazić sobie zespół Tomasza Jagiełki. Przed sezonem nie udało się go zatrzymać Astorii i gdzie teraz znajdują się bydgoszczanie? To pokazuje, że taki gracz to skarb, którego w zasadzie nie da się zastąpić.

4
/ 7

Mikołaj Grod (Noteć Inowrocław) - śr. 24 pkt. 7 zb. 2 prz. eval 23,3

Noteć Inowrocław pod wodzą Milosa Sporara radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Nikt chyba nie spodziewał się, że ten zespół jest w stanie wygrać w styczniu dwa z trzech spotkań. Zwłaszcza po problemach kadrowych. Okazało się jednak, że jest to możliwe, mając w składzie kogoś takiego, jak Grod. To, co robił skrzydłowy inowrocławskiej drużyny w styczniu, było niebywałe. Nie miało dla niego znaczenia, przeciwko komu gra, bo swoje robił i tak. Niezwykle równy i, przede wszystkim, fenomenalny miesiąc za nim!

5
/ 7

Marcin Bluma (Zetkama Doral Nysa Kłodzko) - śr. 16 pkt. 11,8 zb. eval 22

Podkoszowego Zetkamy (nr 15) zabraknąć tu po prostu nie mogło. Tym bardziej, iż zespół z Kłodzka ma za sobą niezły miesiąc. Wygrał połowę rozegranych spotkań, czyli dwa. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie kapitalna wręcz w tych meczach postawa Blumy. Fenomenalnie zagrał zwłaszcza przeciwko SKK Siedlce, kiedy zdobył 23 punkty i zanotował aż 18 zbiórek. Tak - kolokwialnie mówiąc - grubego double-double w tym sezonie w I lidze nie miał przed nim jeszcze nikt.

6
/ 7

Rezerwowy: Maciej Klima (Max Elektro Sokół Łańcut) - śr. 11,8 pkt. 8 zb. 2,3 as. 2 prz. 1,3 bl. eval 18,5

Po raz drugi z rzędu podkoszowy lidera tabeli znajduje w naszym zestawieniu miejsce, jako najlepszy szósty gracz w miesiącu. Wcześniej dwukrotnie wybieraliśmy go zaś do pierwszej piątki. Kapitan Sokoła to koszykarz niejednowymiarowy. Rzadko zdarza się, aby zawodnicy podkoszowi dokładali, do punktów i zbiórek, także solidną ilość przechwytów i asyst, a to właśnie Klima potrafi doskonale.

7
/ 7

TrenerDariusz Kaszowski (Max Elektro Sokół Łańcut) - bilans 4-0

Choć dokładnie taki sam bilans jak Sokół, osiągnęła także warszawska Legia, to jednak Dariusz Kaszowski, a nie Piotr Bakun, znalazł się w zestawieniu. Styczeń był dla obu trenerów kapitalny, ale to opiekun łańcucian miał nieco trudniejsze zadanie, mierząc się między innymi z silnymi GTK i GKS-em. Może i w Tychach jego podopieczni wygrali nieco szczęśliwie, ale przecież jego odrobina także jest w sporcie potrzebna. Ułatwieniem było natomiast to, że Sokół trzy mecze zagrał u siebie, zaś Legia trzy poza domem. Cóż, wybór trudny, ale my postawiliśmy na Kaszowskiego.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)