NBA: to oni awansują do fazy play-off na Zachodzie. W ESPN nie wierzą w Spurs!

Dziennikarze z ESPN, obok typu dotyczącego najlepszych ekip na Wschodzie NBA, wybrali również tych, którzy awansują do fazy play-off na Zachodzie. Wśród najlepszych miałoby zabraknąć San Antonio Spurs - pierwszy raz od 22 lat!

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki

1. Golden State Warriors (61-21), 2. Houston Rockets (57-25)

W zespole z Oakland obyło się bez większych zmian, zatem nie dziwi, że Wojownicy są typowani jako zwycięzcy Zachodu. Odszedł wprawdzie Zaza Pachulia, ale w jego miejsce przybył kontuzjowany obecnie DeMarcus Cousins. Może on dać sporo swojej nowej drużynie, ale jeśli nawet by nie był w stanie, to czy cokolwiek to zmieni? GSW to maszyna do wygrywania. Durant, Curry, Green, Thompson w jednym teamie - to mówi wszystko.

Czytaj także: Oni zagrają w play-offach na Wschodzie

Drugie miejsce mają zająć Rakiety z Houston. Przewidywalnie będą jednak słabsi niż ostatnio, kiedy wygrali aż 65 meczów. Główny powód to utrata świetnych obrońców w osobach Trevora Arizy i Luca Mbah a Moute. Czy Carmelo Anthony zrekompensuje ich utratę? Jak sprawdzi się - i czy w ogóle - w nowym otoczeniu? W Thunder, gdzie nie był pierwszoplanową postacią, nie odnalazł się. Rockets swoje jednak i tak ugrają, bo to nadal drużyna Jamesa Hardena oraz Chrisa Paula i Clinta Capeli.

Kto wygra Konferencję Zachodnią w sezonie 2018/19?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Koszykówkę na Facebooku
ESPN / inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (4)
  • radek_w Zgłoś komentarz
    Kto czyta ESPN sam sobie szkodzi...
    • Levybart Zgłoś komentarz
      Czekaj, czekaj... Czy w NBA nie grają czasem dwie drabinki po 8 zespołów w Play-Off?? Artykuł trochę naciągany i inspirowany podobnymi z innych portali.
      • Katon el Gordo Zgłoś komentarz
        To że w Timberwolves pojawią się niesnaski było moim zdaniem tylko kwestią czasu. Nowa miotła czyli trener Tom Thibodeau miał ich wprowadzić na wyższy poziom. Pierwsze co wprowadził to
        Czytaj całość
        katorżnicza praca, która już w Chicago przysporzyła mu opinię rzeźnika i doprowadziła do wielu kontuzji. Kolejnym wątpliwym ruchem było sprowadzenie do klubu Jimmy'ego Butlera i uczynienie go „na siłę” liderem drużyny. Jednym ruchem trener postawił w kontrze do siebie supertalenty takie jak Towns czy Wiggins i jeszcze kilku młodych, którzy do tej pory byli liderami zespołu. Przecież Wilki w zasadzie weszły do play-off bez pomocy będącego pupilkiem trenera J.Butlera, który w ostatniej fazie rozgrywek miał długotrwałą kontuzję (po meczu gwiazd). Dodatkowo wygląda na to, że Tom Thibodeau ma nadmiar obowiązków i funkcji w klubie. I niestety stare przyzwyczajenia – uparcie wtłacza swoje zespoły w nudne schematy zamiast dać tym młodym chłopakom trochę pograć. W tej drużynie jest mnóstwo talentu i obawiam się, że Tom Thibodeau może to zmarnować lub roztrwonić.