Najlepsza piątka fazy play-out I ligi w sezonie 2018/19

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Energa Kotwica Kołobrzeg, Elektrobud-Investment ZB Pruszków oraz Polfarmex Kutno - to właśnie te zespoły wywalczyły utrzymanie na zapleczu ekstraklasy w sezonie 2018/19. Kto zasłużył sobie na wybór do najlepszej piątki play-outów?

1
/ 7

Jakub Stanios (Energa Kotwica Kołobrzeg) - śr. 12,3 punktu (46 proc. za trzy), 4 asysty, 3,5 zbiórki, 2 przechwyty

"Rzut dekady", "powtórka z Krzykały" - tak określono wyczyn rozgrywającego "Czarodziejów z wydm". Kibice SKK Siedlce już triumfowali, kiedy Marcin Pławucki dał im prowadzenie 81:80, na dosłownie chwilę przed końcem meczu numer cztery. Wtedy jednak piłka powędrowała do Staniosa, który długo się nie zastanawiając, wyrzucił ją w stronę kosza gospodarzy. Ta zatrzepotała w siatce, a fani zgromadzeni w hali wprost zaniemówili. Kuba stał się bohaterem, ale nawet wyłączając ten rzut, to widać po jego cyferkach, jak ważnym był punktem zespołu w całej play-outowej serii.

2
/ 7

Karol Kamiński (Elektrobud-Investment ZB Pruszków) - śr. 18,8 punktu (44 proc. za trzy), 4,8 zbiórki, 3 asysty

Kamiński przed sezonem wzmocnił ekipę z Mazowsza i od razu zaskarbił sobie serca kibiców Znicza Basket. Wielokrotnie brał na siebie ciężar gry, pod koniec rozgrywek zyskał wielkie wsparcie Michała Kierlewicza i pruszkowianie do pewnego momentu, zwłaszcza po serii 6 wygranych, byli w grze o play-offy. Wtedy jednak Karol doznał kontuzji i gra ekipy siadła. Wrócił na sam koniec, ale urazu doznał za to Kierlewicz... W play-outach Kamiński robił więc co do niego należało, dzięki czemu I liga zostaje w Pruszkowie.

3
/ 7

Szymon Pawlak (Polfarmex Kutno) - śr. 13,8 punktu (57 proc. za trzy), 3,5 zbiórki, 1,8 asysty, 1,5 przechwytu

Po sezonie zasadniczym wybraliśmy młodego gracza Polfarmexu na ławkę rezerwowych w naszym zestawieniu najlepszej "młodej piątki" rozgrywek. W fazie play-out udowodnił, że potrafi być jednym z liderów w zespole. 21-latek świetnie wywiązywał się z zadań powierzonych mu przez trenera Krysiewicza. Rozkręcał się z każdym meczem serii z AZS-em AGH Kraków, trafiał ważne rzuty, wytrzymywał presję. Lider kutnian w tej części sezonu.

ZOBACZ WIDEO Dziwne zakończenie bójki Lewandowskiego z Comanem. "Było ostro i wszyscy spodziewali się ogromnych kar!"

4
/ 7

Mateusz Szwed (Elektrobud-Investment ZB Pruszków) - śr. 14,3 punktu (73 proc. z gry), 10,5 zbiórki, 3 przechwyty, 2 asysty, 1,3 bloku

Mateusz Szwed to klasa sama w sobie. Swoje średnie z sezonu zasadniczego, w fazie play-out jeszcze wyśrubował, a naprzeciwko siebie miał przecież bardzo doświadczony duet Marcin Salamonik - Łukasz Ratajczak. Wraz z Karolem Kamińskim stanowił największą broń Znicza Basket. Potrafił zdominować strefę podkoszową i dzielić w niej oraz rządzić. Na poziomie pierwszoligowym to absolutna czołówka zawodników grających w polu trzech sekund.

5
/ 7

Michał Marek (Polfarmex Kutno) - śr. 11,3 punktu (59 proc. z gry), 6,8 zbiórki, 3 bloki

Środkowy Polfarmexu stanowił zaporę niemal nie do przejścia, w dwóch meczach serii z AZS-em AGH "sprzedając" rywalom po 5 bloków. Zasięg jego ramion powoduje, że przeciwnicy musieli bardzo uważać, wchodząc w strefę podkoszową. Ponadto Michał dawał sporo w ataku. Zresztą w całym sezonie był bardzo mocnym punktem swojej drużyny.

6
/ 7

Rezerwowi:

January Sobczak (Polfarmex Kutno): śr. 13,5 pkt. 3,3 as. 1,5 zb. 1,3 prz.

Bartosz Majewski (Polfarmex Kutno): śr. 12,8 pkt. 4,5 zb. 2,5 as. 2,3 prz.

Arkadiusz Kobus (na zdj, Księżak Syntex Łowicz): śr. 16 pkt. 8,8 zb. 1,3 as. 1,3 prz.

Rafał Król (SKK Siedlce): śr. 10,8 pkt. 6,8 zb. 3 as. 1,8 bl.

Łukasz Bodych (Energa Kotwica Kołobrzeg): śr. 9,3 pkt. 8,3 zb. 1,8 as.

7
/ 7

Trener: Andrzej Kierlewicz (Elektrobud-Investment ZB Pruszków)

Przed sezonem przejął stery po Marku Zapałowskim i nie miał łatwego zadania. Z Pruszkowa odeszli bowiem liderzy, w osobach Adriana Kordalskiego, Damiana Cechniaka czy Mikołaja Stopierzyńskiego i Tomasza Madziara. Wiele elementów w ekipie nowy trener musiał więc budować od nowa, ale zrobił to na tyle dobrze, że jego podopieczni na przełomie stycznia i lutego weszli na niebywały poziom gry. Skończyło się jednak play-outami, bowiem marsz po czołową ósemkę zastopowały urazy kluczowych ogniw na obwodzie.

W meczach o utrzymanie, koszykarze Kierlewicza podołali jednak zadaniu. Karol Kamiński, który wrócił po kontuzji, pociągnął grę w ataku, a szkoleniowiec - w miejsce swojego leczącego się syna Michała - wprowadził do rotacji na dużo większe minuty Marcina Wieluńskiego, który odwdzięczył mu się za zaufanie całkiem przyzwoitą grą. To nie był łatwy rok w klubie, ale ostatecznie 46-letni trener udanie przeprowadził przez niego drużynę.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)