Mistrzostwa świata w lekkoatletyce dobiegły już końca. Były one dość burzliwe, jeśli chodzi o reprezentantów Polski. Adrianna Sułek mówiła, że działacze związku są jedynymi hamulcowymi jej kariery.
Anna Kiełbasińska nie chciała natomiast wystartować w sztafecie mieszanej po tym, jak wyszło na jaw, że wbrew wcześniejszym ustaleniom z trenerem Aleksandrem Matusińskim, przez zmianę przepisów i niedopatrzenie związku, ma biec zarówno w eliminacjach, jak i finale.
W rozmowie z PAP konflikt między niektórymi sportowcami i działaczami PZLA skomentował Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki.
- Nie sposób się temu nie przypatrywać, skoro sprawy nabrały wymiaru publicznego. Każdy obywatel wie, że jakiś problem w relacjach PZLA z zawodnikami wystąpił, więc my też oczywiście będziemy się temu przypatrywać, będziemy rozmawiać, próbować mediować, rozwiązywać te problemy - powiedział.
Zaznaczał też, że spory pojawiały się już wcześniej. - Warto się temu przyjrzeć i spróbować te problemy rozwiązać w drodze oczywiście mediacji - kontynuował.
Bortniczuk wyraźnie podkreślił, że związki sportowe w Polsce "cieszą się daleko idącą niezależnością, w związku z czym są w pełni samorządne".
- Władza publiczna w postaci ministra sportu i turystyki ma bardzo ograniczone możliwości kontrolne czy wpływania na to, co się w związku dzieje, na dobór szkoleniowców czy zarządu - żaden - zapewnił Kamil Bortniczuk.
Czytaj także:
> "Bez telemarku". Piękna polska olimpijka zaskoczyła fanów
> Gorąco wokół butów rekordzistki świata. "Moje umiejętności nie są od nich uzależnione"