Tego nie widzieliśmy od lat - Justyna Święty-Ersetic ostatnia w biegu na 400 m. Polska gwiazda była pełna nadziei przed Memoriałem Kamili Skolimowskiej, będącym w tym roku również zawodami Diamentowej Ligi. Na bieżni jednak wyszły jej ostatnie problemy ze zdrowiem.
Przypomnijmy, że przez kłopoty z kontuzjami zagrożony już był jej udział w mistrzostwach świata w Eugene. Ostatecznie mistrzyni Europy pojechała do USA, jednak nie była w stanie biegać tak szybko, jak przyzwyczaiła do tego przez ostatnie lata.
W Chorzowie była w cieniu rywalek, w tym reprezentantek Polski - Natalii Kaczmarek i Anny Kiełbasińskiej.
ZOBACZ WIDEO: Prezentacja Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Zobacz piękne sceny!
- Nie jestem zadowolona z tego występu. Mam dużo problemów ze zdrowiem, ale nie chcę o tym mówić. Niestety one mają wpływ na wyniki. Po prostu jeśli nie możesz wykonywać treningów na 100 procent, to potem nie ma cudów na bieżni - oceniła.
Na ME w Monachium (15-21 sierpnia) lekkoatletka z Raciborza będzie broniła złotego medalu z 2018 roku. Niestety, pod znakiem zapytania stoi jej występ w biegu indywidualnym.
- Nie wiedziałam dzisiaj, czego się po sobie spodziewać, nie wiem, na co mnie stać przed mistrzostwami Europy. Czy będę biegać 400 m? Nie wiem, zobaczymy, jest jeszcze kilka dni - dodała.
W sobotę bieg wygrała wprawdzie Femke Bol, jednak wydarzeniem dla Polaków był czas Kaczmarek (WIĘCEJ TUTAJ), która jako pierwsza nasza sprinterka od 45 lat zeszła poniżej 50 sekund (49,86 s).
- To była kwestia czasu, kiedy Natalia to zrobi. Na pewno nie jestem zszokowana. Ona od dawna była na to gotowa. Czy będzie jakaś niespodzianka? Zobaczymy - uśmiechnęła się multimedalistka mistrzostw świata i Europy.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty, Chorzów