Rosja wciąż nie myśli o tym, aby zakończyć wojnę, którą rozpętała w Ukrainie. Ostatnio u naszego sąsiada znów rozgrywają się dramatyczne sceny. Tym razem agresor zrzuca bomby na miasta, a niszczone są obiekty cywilne. Efekt jest taki, że giną niewinni ludzie.
W mediach z kolei pojawiają się plotki, że niebawem rosyjscy sportowcy mogą zostać przywróceni do międzynarodowych zawodów w niektórych dyscyplinach. Na ten temat wypowiedziała się Jarosława Mahuczich, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w skoku wzwyż.
- Szczerze mówiąc, nie będę się czuła komfortowo, rywalizując z Mariją Łasickiene (konkurentka z Rosji - przyp. red.). Oczywiście chciałabym z nią wygrać, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy razem skakały. (...) Mam nadzieję, że nasza społeczność sportowa zrobi wszystko, aby Rosjanie nie wrócili. Bo sportowcy to ludzie, którzy gloryfikują swój kraj. W tym przypadku gloryfikują agresora i nie robią nic, aby powstrzymać wojnę - mówi lekkoatletka (za tribuna.com).
21-latka przypomniała o masowych grobach w Buczy i ostatnim takim samym odkryciu z Izumie. Obawia się, że to jeszcze nie koniec wstrząsających historii. Dlatego ma żal do rosyjskich sportowców.
- To bardzo niefortunne, bo na początku wojny wszyscy myśleli, że można na nich liczyć, że gwiazdy i wielcy sportowcy powstaną i potępią wojnę. Ale nikt nic nie zrobił. Prawdopodobnie dlatego, że są tchórzami. A wszystkie te tłumaczenia, że "co możemy zrobić", "jesteśmy tylko ludźmi", jasno pokazały, że idziemy w różnych kierunkach. My będziemy walczyć o naszą niepodległość, a wy wszyscy... odejdźcie - dodaje.
Mahuczich w tym sezonie notuje bardzo dobre wyniki. Ukrainka wywalczyła złoto w halowych mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Zdobyła także wicemistrzostwo świata na otwartym stadionie.
Rosjanie zrzucili bomby. Tragedia spotkała 17-letniego piłkarza >>
"To była wieczność". Dramatyczna relacja Szewczenki >>