To były znakomite zawody w wykonaniu Adrianny Sułek. Polka na Halowych Mistrzostwach Europy w Stambule w pięcioboju uzyskała znakomity wynik. 5014 punktów to było pobicie dotychczasowego rekordu świata.
No właśnie było, bo Nafissatou Thiam spisała się jeszcze lepiej. Polka przez kilka sekund cieszyła się z rekordu świata, bo spisała się lepiej na 800 metrów. Chwilę później Belgijka jednak wpadła na metę z lepszym wynikiem. Uzyskała 5055 punktów i zdobyła złoto. Sułek, udzielając wywiadów, była zapłakana.
- W co mam uwierzyć, że nie mam rekordu świata? No nie mam. Zrobiłam wszystko, bym się nim mogła cieszyć. Później Nafi przekroczyła linię mety i odebrała mi rekord - powiedziała Sułek na antenie TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
- Biegłam dwie sekundy szybciej od założeń do 600 metra, ale zapłaciłam za to na ostatniej setce. Bolało bardzo, ale jestem z siebie dumna, bo walczyłam do ostatnich metrów. Z czasem pewnie będę z siebie zadowolona, ale na razie nie - dodała.
Na uwagę zasługuje to, że Polka we wszystkich konkurencjach pięcioboju pobiła lub wyrównała swój rekord życiowy. Nie wystarczyło to jednak do złotego medalu.
- We wszystkich konkurencjach naprawdę zrobiłam to, co mogłam. Nie mam do siebie żadnych pretensji - przyznała.
Zapowiedziała jednak, że w następnych latach postara się o odebranie rekordu świata Belgijce. - W najbliższym czasie poprawię ten wynik. Nie przypuszczałam, że Nafi Thiam będzie tutaj tak świetnie startować - zakończyła Adrianna Sułek.
Czytaj więcej:
Anna Kiełbasińska pokazała moc na HME