Już niebawem w lekkoatletyce dojdzie do sporych zmian. Wszystko ma zostać przegłosowane podczas sierpniowych mistrzostw świata w Budapeszcie, a wejś w życie z początkiem listopada.
O co chodzi? Od teraz biegacze będą mogli rywalizować przez cały rok na krótszej, czyli 200-metrowej bieżni.
Ma to nosić nazwę "short track". Wszystko będzie miało wpływ m.in. na obecne rekordy świata, które będzie trzeba przeklasyfikować i ujednolicić.
Przypomnijmy bowiem, że "normalna" bieżnia (nie w hali) ma 400 metrów długości. Jedynie w halach biegano na bieżniach o połowę krótszych, które mają zupełnie inną geometrię.
- Przed organizatorami otworzy się świat możliwości. Na przykład przeprowadzanie oficjalnych zawodów na dowolnych dostępnych obiektach. To może być tańsza opcja dla miast, zwłaszcza tam, gdzie brakuje miejsca na pełny stadion - oznajmił szef World Athletics Sebastian Coe na oficjalnej stronie federacji.
Niebawem zatem może dojść do sytuacji, że w zimę MŚ czy ME odbędą się... pod gołym niebem, a nie pod dachem w hali.
Nie wszyscy są zwolennikami takich zmian. W tym obozie jest Michael Johnson. W jego opinii jest mnóstwo innych tematów, którymi powinna zając się federacja.
- Jest tyle rażących problemów w lekkoatletyce, a federacja je konsekwentnie ignoruje. Zamiast zająć się realnym uzdrowieniem tego sportu, działacze skupiają się na tematach drugiej kategorii - przyznał Amerykanin, który ma w swojej kolekcji cztery złotem medale olimpijskie i siedem mistrzostw świata w biegach sprinterskich.
Zobacz także:
Wicemistrzyni świata wraca do sportu. Nowa specjalizacja
Justyna Święty-Ersetic liczy na więcej. "To mnie nie zadowala!"
[b]ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim
[/b]