Najszybszy Polak może być wyrzucony ze studiów. "70 procent studentów ma takie wyniki"

Albert Komański to największe objawienie Igrzysk Europejskich. Ale i w światowych rankingach jest wysoko. To nasza nadzieja na igrzyskach w Paryżu. Na razie jednak... walczy o pozostanie na uczelni, gdzie studiuje.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Albert Komański Getty Images / Na zdjęciu: Albert Komański
Albert Komański osiągnął życiową formę i jest na dobrej drodze, by na stałe trafić do czołówki najszybszych ludzi w Europie. Podczas ubiegłotygodniowych Igrzysk Europejskich zdobył srebrny medal, pokonując na 200 metrów jednego z najlepszych europejskich biegaczy Filippo Tortu.

Rzeszowianin szykuje się już na sierpniowe mistrzostwa świata, ale przygotowania zakłócają mu problemy na studiach.

Aby bez problemów kontynuować karierę, zawodnik celowo rozpoczął naukę na kierunku wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Rzeszowskim. Ale okazało się, że to wcale nie ułatwiło sprawy.

- Mam indywidualny tok nauczania, ale mimo to muszę pojawiać się na przynajmniej połowie zajęć. W tym roku tak się ułożyło, że dwa przedmioty wykładane były tylko na początku semestru, czyli akurat wtedy, gdy przebywałem na obozie reprezentacji Polski w Portugalii - opowiada 23-letni zawodnik. - Chcę zdać egzaminy i udowodnić, że opanowałem wiedzę, ale dwaj profesorowie uznają, że przez nieobecności nie zasługuję na szansę. Wziąłem się mocno za naukę i liczę, że jednak zostanę dopuszczony do egzaminu - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #2. Prime time Natalii Kaczmarek. "Chcę to wykorzystać"

Mierzący 197 centymetrów biegacz ma problemy przez to, że po raz pierwszy w karierze był na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Obóz trwał pięć tygodni i pomógł mu w osiągnięciu życiowej formy. O podobnych warunkach do mocnych treningów w Rzeszowie Albert Komański mógłby jedynie pomarzyć. Efekty przyszły niespodziewanie szybko, bo zawodnik był trzeci w Memoriale Ireny Szewińskiej, a kilka dni temu zajął drugie miejsce w Igrzyskach Europejskich.

Rekord życiowy - 20.49, daje mu miejsce w czołówce europejskich biegaczy i szansę na regularne wysokie miejsca w mitingach na całym świecie, a przede wszystkim wyjazd na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu. Zresztą zawodnik ma jeszcze duże możliwości i po cichu liczy, że w tym roku uda mu się złamać granicę 20.30 w biegu na 200 metrów.

Tymczasem walka o dopuszczenie do egzaminów z pedagogiki i podstaw dydaktyki może się okazać nieco trudniejsza niż rywalizacja z najszybszymi ludźmi na świecie.

- Do studiów podchodzę bardzo poważnie i zamierzam walczyć, by skończyć drugi rok, za rok obronić pracę licencjacką, a potem kontynuować naukę na studiach magisterskich. Na razie dwaj profesorowie nie są skłonni dopuścić mnie do egzaminu, a ostatni wynik na Igrzyskach Europejskich niewiele zmienił. Gdy powiedziałem o swoich wynikach, to usłyszałem, że 70 procent studentów tej uczelni ma podobne osiągnięcia. Po takiej argumentacji nie wiedziałem, co powiedzieć. Na szczęście dziekan okazał się bardziej wyrozumiały i być może uda się jeszcze zmienić moją sytuację. Bardzo pomaga mi też opiekunka mojego roku i kilku innych profesorów - mówi jedyny student Uniwersytetu Rzeszowskiego, który zdołał wywalczyć medal w konkurencji indywidualnej podczas Igrzysk Europejskich.

Jeszcze dwa lata temu jego kariera stała pod znakiem zapytania. Zdolny biegacz praktycznie co chwilę miał problemy z kontuzjami, przez co nie mógł pokazać swoich możliwości. Niespodziewanie przełomem okazała się pięciomiesięczna przerwa od sportu i wyjazd do pracy.

Po pięciu miesiącach pracy jako kurier w Holandii i Niemczech, Komański wrócił do sportu jeszcze bardziej zmotywowany, a przede wszystkim wypoczęty. Problemy z kontuzjami minęły, a on poprawia swoje wyniki praktycznie z miesiąca na miesiąc.

- Gdy w 2020 roku doznałem kontuzji tuż przed mistrzostwami Polski, byłem tak wściekły, że praktycznie natychmiast spakowałem się i po kilku dniach zatrudniłem się w holenderskim Amazonie. O takim wyjeździe marzyłem od dawna, bo bardzo chciałem zarobić na swój pierwszy samochód. Wyjazd nie był przyjemnością, bo dużo pracowałem, a warunki zakwaterowania były bardzo słabe. Wszystko wynagrodziło używane BMW serii 3, które kupiłem tuż po powrocie. Auto jest praktycznie bezawaryjne i służy mi do dziś. Na kolejny samochód postaram się zarobić już na bieżni - dodaje zawodnik.

Czytaj więcej:
Aktywiści zakłócili rywalizację w Diamentowej Lidze
W Warszawie ma powstać nowy obiekt lekkoatletyczny

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×