Wywalczył złoty medal bez więzadeł w kolanie. "Nie ma wstydu"

Getty Images / Simon Hofmann / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki.
Getty Images / Simon Hofmann / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki.

Trzeci start - trzeci medal. Uniwersjada to jedna z ulubionych imprez polskiego kulomiota Konrada Bukowieckiego, który po konkursie w Chengdu nadal jest rekordzistą letnich igrzysk sportowców-studentów.

W tym artykule dowiesz się o:

- Bardzo się cieszę, że znów wracam ze złotym medalem i obroniłem tytuł - mówi Bukowiecki.

Czołowy polski kulomiot, który w tym sezonie walczy bardziej ze zdrowiem, niż z rywalami przyznał, że krążek wywalczony w chińskim Chengdu ma dla niego bardzo duże znaczenie.

- Na takich imprezach liczy się medal, a nie wynik, aczkolwiek wydaje mi się, że odległość ponad dwadzieścia metrów bez więzadeł krzyżowych to nie jest powód do wstydu. Nie jestem jakiś megaszczęśliwy, bo wiem, że mogę pchać dalej, bo choć te pchnięcia były w miarę równe i w miarę udane, to wiem, że stać mnie na dużo więcej. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku pokażę, że bez więzadeł da się pchać przynajmniej dwadzieścia jeden metrów - dodaje kulomiot InPost Team.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"

Bukowiecki musi radzić sobie mimo tego, że ma zerwane więzadła krzyżowe w kolanie. Gdyby poddał się operacji najprawdopodobniej straciłby szanse występu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, a z nich zrezygnować nie chce.

 - W tej chwili jestem już na zupełnie innym etapie niż jeszcze miesiąc temu, bo po prostu nauczyłem się z tym żyć. Nauczyłem się żyć z bólem, bo ten ból cały czas jest i to się nie zmieni, ponieważ więzadła są zerwane i same się nie zrosną, dopóki nie wejdzie w to ingerencja chirurga, a tej ingerencji, póki co, nie będzie.

- Trochę nauczyłem się to oszukiwać i z tym żyć, ale na pewno gorsze jest to, co się dzieje w mojej głowie, niż to, że jest ból. Z nim sobie poradzę, drugi raz to się już nie zerwie i nic więcej się tam nie stanie, ale trudniej jest się przemóc, bo przecież mam cały czas w głowie, że np. to kolano może uciec i będzie tragedia. Pracuję nad tym, na pewno nie było to łatwe pół roku - mówi Bukowiecki.

Konkurs pchnięcia kulą na wypełnionym ponad dwudziestoma tysiącami widzów stadionie w Chengdu był wielkim triumfem Polaków, bo tuż za Bukowieckim, który zdobył złoto, uplasował się Szymon Mazur. Kilka dni temu podczas mistrzostw Polski to Mazur zepchnął Bukowieckiego z drugiego stopnia podium.

 - Szymon wygrał ze mną na mistrzostwach Polski, gratuluję mu bardzo, bo pchnął ponad dwadzieścia metrów i uzyskał drugi wynik w karierze. Mnie ewidentnie nie szło i nie chcę na nic zwalać, bo po prostu Szymon był tego dnia lepszy. Tutaj też dobrze się pokazał i to dobrze, bo gdy był juniorem odnosił wielkie sukcesy, później w świecie seniorskim nieco przygasł, a teraz widać, że odbija. Na pewno medal z uniwersjady jest dobrym wpisem w cv i jest się czym pochwalić. Bardzo się cieszę, że dwa najwyższe miejsca są dla Polski, bo to jest dla mnie bardzo ważne - dodał kulomiot InPost Team.

Przed Bukowieckim teraz kolejne wyzwanie, jakim będzie start w mistrzostwach świata w Budapeszcie. Kulomiot 6 sierpnia wraca do Polski, a mistrzostwa świata na Węgrzech rozpoczną się już 19 sierpnia. Eliminacje i finał konkursu pchnięcia kulą odbędą się już pierwszego dnia zmagań na budapesztańskim stadionie.

Źródło artykułu: Informacja prasowa