Polski wielki talent przeszedł przez piekło. Niezwykły gest kończy jego koszmar

Krzysztof Różnicki, wielki talent biegów, dwa lata błąkał się po lekarzach, ale nie potrafili go wyleczyć. Wreszcie znalazł klinikę w Anglii, lecz kosztowną. Kasę zbierali kibice, jednak sporo brakowało. Wtedy niesamowitym gestem wykazał się trener.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Krzysztof Różnicki Materiały prasowe / Paweł Skraba / Na zdjęciu: Krzysztof Różnicki
W ostatni piątek minęły dwa lata od pierwszej operacji. W październiku 2021 roku Krzysztof Różnicki wierzył, że to tylko przejściowe problemy ze zdrowiem i wkrótce wróci na bieżnię. I będzie nadal zachwycał startami na 800 metrów.

Choć skończył zaledwie 18 lat, był już złotym medalistą mistrzostw Polski (2020), mistrzostw Europy juniorów i rekordzistą Polski juniorów (1:44,51 s). Po uzyskaniu tego znakomitego rezultatu w maju 2021 roku nie brakowało takich, którzy wysyłali go na igrzyska olimpijskie do Tokio.

Wówczas nikt nie wyobrażał sobie, że za trzy lata w Paryżu Różnickiego prawdopodobnie zabraknie.

Ostatnie dwa lata były dla biegacza koszmarem. Problemy ze ścięgnem Achillesa okazały się tak poważne, że młody lekkoatleta przez cały ten czas nie był w stanie normalnie trenować. Są jednak duże szanse, że to już przeszłość i dla zawodnika Cartusii Kartuzy wreszcie zaświeci słońce.

Koszmar i wielka szansa

Scenariusz się powtarzał. Operacja, kilka tygodni przerwy, rehabilitacja i powolny powrót do treningów. Ale tylko w teorii. Dwa zabiegi (październik 2021 i czerwiec 2022) przeprowadzone na kontuzjowanym ścięgnie nie przyniosły efektów. Pojawiały się zrosty i blizny, za każdym razem powracał stan zapalny, leczenie farmakologiczne nie pomagało, a młodemu zawodnikowi uciekała kariera.

Przez kilkanaście miesięcy nie mógł normalnie trenować, nie wystartował w żadnych zawodach, omijały go kolejne wielkie imprezy. Nic dziwnego, że zaczęły się pojawiać wątpliwości czy Różnicki w ogóle wróci do sportu.

Na szczęście w tym roku trafił na specjalistów w Anglii. Tam zdecydowano, że konieczny będzie kolejny zabieg. Taki, który na dobre przywróci mu nadzieję na powrót.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #9. Nowe życie Joanny Jóźwik. "Spełniam marzenia"

I tak się stało. 16 października Krzysztof Różnicki przeszedł w Londynie operację, która ma uratować jego karierę. Aby jednak dostać się w ręce lekarza, najpierw musiał uzbierać pieniądze. Koszt zabiegu? 20 tysięcy funtów. Polski Związek Lekkiej Atletyki? Pomagał ostatnie dwa lata, jednak jak wyjaśniał prezes Tomasz Majewski, budżet nie jest z gumy.

W końcu jednak znaleziono sposób.

Wielki gest trenera

W serwisie Pomagam.pl założono zrzutkę. Już wtedy trener biegacza Krzysztof Król zapowiedział w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze sport.pl, że jeśli nie uda się zebrać wymaganej kwoty (czyli około 100 tysięcy złotych), on... weźmie kredyt.

Ostatecznie do banku iść nie musiał, jednak bez pomocy szkoleniowca Różnicki i tak mógł nie trafić na operacyjny stół. Zebrano 72 tysiące złotych, brakującą kwotę załatwił właśnie Król. - Pomogli przyjaciele i znajomi. Co mogę więcej powiedzieć? - odpowiada, gdy do niego się dodzwaniamy.

- Czy nie jestem zbyt skromny? Uważam to za naturalny odruch, miałem go zostawić samego? Zawsze w takich sytuacjach starałem się i staram pomóc. Gdyby chodziło o innego zawodnika, też bym tak postąpił - przekonuje Król.

Trener ujawnia, że słowa profesora, który podjął się operacji, były optymistyczne. Mówi też, jaki jest plan na kolejne tygodnie. Na razie Różnicki ma prawą nogę w gipsie.

W rękach fachowca

- Opinia profesora była pozytywna. Dostaliśmy bardzo skrupulatny opis, komunikacja przebiega dobrze. Po zdjęciu gipsu i szwów, dwa tygodnie od operacji, mamy zaplanowaną wideorozmowę z lekarzem, który był przy zabiegu. Wszystko po to, żeby specjalnie nie jechać do Anglii - wyjaśnia.

- 6 grudnia na pewno mamy wizytę kontrolną w Londynie, doktor chce zobaczyć z bliska stan ścięgna - dodaje.

Jak zapewnia Król, profesor, który operował jego zawodnika, jest światowej klasy ekspertem, cenionym w świecie sportu, mającym za sobą udane operacje ścięgien Achillesa u piłkarzy największych klubów w Europie - Realu Madryt, FC Barcelony czy Paris Saint-Germain.

Król: - Jest to niezwykle ceniony specjalista. Dobrze, że Krzysiek znalazł się w jego rękach.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Różnickiego czeka rehabilitacja. Kto jednak ją sfinansuje?

Igrzyska zaczekają na Różnickiego

Tu dłoń do zawodnika wyciągnie PZLA. Obie strony są już po wstępnych rozmowach, Majewski zapowiedział już też publicznie na łamach sport.pl, że związek postara się ufundować dla biegacza specjalne stypendium. Najpierw jednak temat musi zostać zatwierdzony przez zarząd, ale to powinna być tylko formalność.

- Związek będzie partycypował w finansowaniu rehabilitacji, jednak na szczegóły jeszcze jest za wcześnie. Wkrótce zapadnie ostateczna decyzja, może jeszcze w tym tygodniu - mówi nam trener.

Krzysztof Król zapewnia, że nawet po planowanym powrocie do treningów nie ma możliwości, by myślał ze swoim zawodnikiem o występie na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. To byłoby szaleństwo - Różnicki wciąż ma przecież zaledwie 20 lat i przed sobą, oby, dwie czy trzy kolejne szanse na udział w najważniejszej sportowej imprezie na świecie.

- Zdrowie i dojście do pełnej sprawności jest najważniejsze, dopiero potem będziemy myśleli o spokojnym wchodzeniu w trening. Na pewno nie będziemy gonić za igrzyskami w Paryżu - kończy Król.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×