To bez wątpienia najlepszy okres w jej karierze. Ewa Swoboda znów nie miała sobie równych i podczas 68. PZLA Halowych Mistrzostw Polski w Toruniu dołożyła do swojej kolekcji kolejny cenny krążek.
Najlepsza polska sprinterka w sobotnim biegu na 60 metrów zdystansowała swoje rywalki i stanęła później na najwyższym stopniu podium. Uzyskała czas 7.05 s (---> RELACJA), choć przed finałem... miała miejsce naprawdę nieprzyjemna sytuacja.
Na trybunach obecny był Sebastian Urbaniak, który miał w przeszłości nękać Ewę Swobodę. Lekkoatleta wielokrotnie podkreślał, że jest w niej "obsesyjnie zakochany" (---> NASZ WYWIAD) i nie mógł się pogodzić z tym, że został przez biegaczkę "odrzucony".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękny gest tenisisty. Kamera wszystko wyłapała
Jak się później okazało, przed sobotnim finałem, na prośbę samej zawodniczki, zainterweniować musiała ochrona, która wyprowadziła sportowca z obiektu, a później czekała na lekkoatletkę, gdy udzielała wywiadów w mixed zonie.
W trakcie interwencji ochroniarzy nie obyło się jednak bez szarpaniny. Od jednego z naszych czytelników otrzymaliśmy nawet nagranie, z dopiskiem, że Sebastian Urbaniak krzyczał coś do Ewy Swobody, a następnie został "zgarnięty" przez ochronę.
Ewa Swoboda nie patyczkowała się i przekazała w strefie mieszanej, że "sprawa jest już u prawnika". - Cóż mogę powiedzieć... Jest to ciężka sytuacja, ale mam nadzieję, że te zdjęcia obiegną internet i ludzie zobaczą, co tam się działo. (...) Zostawmy ten temat w tym miejscu, bo to niewarte naszej uwagi - mówiła, cytowana przez "Przegląd Sportowy".
- Jestem osobą publiczną, więc muszę się z tym liczyć, ale rozumiem, jak ktoś jest fanem, a co innego, jak ktoś jest po prostu popier****ny. Takie zachowanie kompletnie mnie nie łamie i mam to gdzieś - dodała sprinterka.
Zdjęcia można zobaczyć poniżej: