Dzień do zapomnienia. Wstydliwy wynik Polaków na HMŚ

PAP / Na zdjęciu: Angelika Sarna
PAP / Na zdjęciu: Angelika Sarna

Źle rozpoczęli polscy lekkoatleci Halowe Mistrzostwa Świata w Glasgow. Ich bilans z pierwszego dnia rywalizacji jest po prostu wstydliwy - pięć startów i pięć porażek.

0:5. Czyli w sportowym słowniku nokaut i deklasacja.

Oczywiście tylko niepoprawni optymiści liczyli, że pierwszego dnia Halowych Mistrzostw Świata w Glasgow przez eliminacje przejdą wszyscy nasi lekkoatleci. Zwłaszcza że w piątek na starcie nie stanęli nasi najpoważniejsi kandydaci do walki o wysokie pozycje w najważniejszej zimowej imprezie.

Bo Ewa Swoboda i Jakub Szymański wystartują w sobotę, Pia Skrzyszowska i Piotr Lisek dopiero w niedzielę, podobnie jak nasze sztafety 4x400 metrów.

Jednak pięć szybkich porażek na pięć startów, to dla reprezentacji Polski wynik wstydliwy.

Eliminacji w swoich konkurencjach nie przebrnęli kolejno: Angelika Sarna, Anna Wielgosz, Mateusz Borkowski (800 m), Weronika Lizakowska i Martyna Galant (1500 m).

I na dobrą sprawę tylko druga z nich może mieć po swoim występie jakiekolwiek powody do zadowolenia. Bo po prostu zrobiła swoje, bijąc na najważniejszej imprezie sezonu rekord życiowy (2:01,58 s). Do półfinału zabrakło, ale jej wynik jest najlepszym w historii, który nie dał awansu do 1/2 na HMŚ. Czyli trochę pech.

Jednak pozostali nasi reprezentanci spisali się po prostu słabo, nawet jeśli nie mieliśmy wobec nich wielkich oczekiwań, nawet jeśli w tym roku Halowe Mistrzostwa Świata nie mają takiej rangi jak zazwyczaj. Wszystko przez igrzyska olimpijskie, wcześniejsze mistrzostwa Europy, a także mistrzostwa świata sztafet.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie

- Jestem wkurzona, nie wiem co się stało. Nawet nie chcę mi się o tym rozmawiać, muszę ochłonąć... - mówiła po swoim nieudanym występie Martyna Galant przed kamerą TVP Sport. Widok był po prostu przygnębiający.

Po eliminacjach 1500 metrów kobiet przed oczami stanęło nam jedno fatalne, ubiegłoroczne przedpołudnie z Budapesztu. Wówczas w kilkanaście minut z mistrzostw świata odpadły wszystkie nasze biegaczki na 800 metrów, przybiegając na metę kilkanaście metrów za rywalkami (WIĘCEJ TUTAJ).

***

Największym wydarzeniem pierwszego dnia HMŚ w Glasgow była sensacyjna porażka Jarosławy Machuczich w finale skoku wzwyż. Ukrainka była zdecydowaną faworytką, tymczasem była "tylko" druga (1,97 m), za rewelacyjną Australijką Nicolą Olyslagers (1,99 m).

W finale 60 m mężczyzn obejrzeliśmy popis Amerykanina Christiana Colemana, który w wielkim stylu (6,41 s - najlepszy wynik na świecie) wywalczył złoty medal, pokonując rodaka Noaha Lylesa (6,44 s) i Ackeema Blake'a z Jamajki (6,46 s).

Nie doczekaliśmy się rekordu świata w pchnięciu kulą mężczyzn. Ryan Crouser już w pierwszej próbie finału pokazał, kto rządzi w stawce, osiągając aż 22,36 m. Na dodatek w piątej serii uzyskał fenomenalne 22,77 m i zdobył pierwszy w karierze tytuł halowego mistrza świata. Nie było co zbierać, choć Tom Walsh i Leonardo Fabbri też pchali bardzo daleko.

Plan drugiego dnia HMŚ w Glasgow (sobota):

Sesja poranna:

11:00 skok w dal mężczyzn, FINAŁ
11:10 60 m ppł mężczyzn, eliminacje (Krzysztof Kiljan, Jakub Szymański)
12:00 siedmiobój, 60 m
12:20 60 m kobiet, eliminacje (Magdalena Stefanowicz, Ewa Swoboda)
13:10 800 m kobiet, półfinały
13:15 siedmiobój, skok w dal
13:30 800 m mężczyzn, półfinał
14:35 siedmiobój, pchnięcie kulą

Sesja wieczorna:

20:05 skok o tyczce kobiet, FINAŁ
20:10 60 m ppł mężczyzn, półfinały (ew. Krzysztof Kiljan, Jakub Szymański)
20:30 siedmiobój, skok wzwyż
20:40 trójskok mężczyzn, FINAŁ
20:45 60 m kobiet, półfinały (ew. Magdalena Stefanowicz, Ewa Swoboda)
21:15 3000 m kobiet, FINAŁ
21:40 3000 m mężczyzn, FINAŁ
22:00 400 m kobiet, FINAŁ
22:10 400 m mężczyzn, FINAŁ
22:30 60 m ppł mężczyzn, FINAŁ (ew. Krzysztof Kiljan, Jakub Szymański)
22:45 60 m kobiet, FINAŁ (ew. Magdalena Stefanowicz, Ewa Swoboda)

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty