Przykre zdjęcia z Chorzowa. "To nie jest tak, że coś zrobiliśmy źle"

WP SportoweFakty / Mateusz Puka / Na zdjęciu: pustki na Stadionie Śląskim
WP SportoweFakty / Mateusz Puka / Na zdjęciu: pustki na Stadionie Śląskim

W sobotę na Stadionie Śląskim rywalizowały prawie wszystkie największe gwiazdy polskiej lekkoatletyki, a na trybunach ich poczynania śledziła zaledwie garstka fanów, spośród których większość i tak stanowiły dzieci ściągnięte na zawody autokarami.

Widok niemal pustego Stadionu Śląskiego przy rzutach Anity Włodarczyk, Pawła Fajdka czy biegu Natalii Kaczmarek robił naprawdę smutne wrażenie. Nasi zawodnicy mieli okazję po raz pierwszy zaprezentować się publiczności w roku olimpijskim, a rywalizowali praktycznie na pustym obiekcie. Organizatorzy zapewniają, że ostatecznie na 55-tysięcznym stadionie zasiadło w sobotę kilka tysięcy fanów lekkiej atletyki, choć wizualnie wyglądało to jeszcze mniej okazale.

Symbolem zawodów może zostać widok skoczków o tyczce wspieranych z pobliskiego sektora przez grupkę kilkudziesięciorga dzieci. Te siedziały na tyle nisko, że pozostawało im jedynie emocjonować się tym jednym konkursem. Trzeba jednak przyznać, że były bardzo zaangażowane i robiły wszystko, by pomagać sportowcom w osiąganiu dobrych wyników.

Rozczarowania nie kryli jednak sami zawodnicy, dla których to zaledwie jedna z kilku okazji, by wystartować w wysokich rangą zawodach przed własną publicznością.

ZOBACZ WIDEO: 14 sekund i... koniec. Szpilka komentuje przerwanie walki

- Jest to bardzo smutny widok. Być może PZLA samo jest sobie winne. Ja przejechałam dzisiaj przez Bytom, Katowice, Chorzów i nie zobaczyłam choćby jednej reklamy tego memoriału. To też jest smutne - mówiła wprost polska sprinterka Marika Popowicz-Drapała. - W aglomeracji śląskiej nie byłoby trudno znaleźć kibiców lekkoatletyki, ale trzeba byłoby podjąć jakieś działania. Z drugiej strony zrzucam też na to, że zrobiło się ostatnio ciepło, mamy weekend, a ludzie po tygodniu ciężkiej pracy wolą spędzić ten czas z rodziną w innych okolicznościach. Wierzę, że niedługo podczas mistrzostw Polski w Bydgoszczy frekwencja będzie nieco wyższa - dodała.

W przeciwieństwie do mitingu Diamentowej Ligi organizowanego przy okazji Memoriału Kamili Skolimowskiej, tym razem organizatorzy zdecydowali się biletować wejścia. Trudno jednak sądzić, by akurat to było przeszkodą dla fanów, bo wejście na trwający ponad pięć godzin miting kosztowało 25 złotych.

- To nie jest tak, że coś zrobiliśmy źle. Obserwujemy po prostu ogólnoświatowy trend, że lekkoatletyka nie przyciąga na stadiony tłumów. Tak samo było w ten weekend choćby podczas zawodów w Los Angeles, gdzie były jeszcze większe gwiazdy niż u nas, a stadion też był niemal pusty - tłumaczy wiceprezes PZLA Tomasz Majewski.

Tak wyglądał niemal pusty Stadion Śląski podczas najważniejszych, wieczornych konkurencji Memoriału Kusocińskiego. Zawodnicy na głośny doping nie mieli co liczyć
Tak wyglądał niemal pusty Stadion Śląski podczas najważniejszych, wieczornych konkurencji Memoriału Kusocińskiego. Zawodnicy na głośny doping nie mieli co liczyć

Działacz przyznaje, że w tym roku faktycznie odpuszczone zostały kwestie marketingowe, a koszty związane z promocją imprezy zostały zmniejszone do minimum. Wszystko to było jednak konsekwencją świadomie wygranej strategii.

- Mamy rok olimpijski i zdecydowaliśmy się, że lepiej będzie przeznaczyć kilkaset tysięcy złotych na inne cele niż plakatowanie miasta. Przez lata przy okazji Memoriału Kusocińskiego próbowaliśmy podejmować wiele działań promocyjnych, ale nie zauważyliśmy, by któraś z nich się sprawdziła. W tym roku faktycznie postawiliśmy na zaproszenie na trybuny jak najwięcej dzieci w zorganizowanych grupach, bo nie chcieliśmy wydawać gigantycznych pieniędzy na promocję. Przy Memoriale Skolimowskiej promocja pochłania gigantyczne środki, a ostatnio też nie przełożyło się to na gigantyczną frekwencję. Cały świat ma problem - wyjaśnia Majewski.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Niesamowity pojedynek bokserski Usyk - Fury
Widział grę Świątek i ma złe wiadomości dla rywalek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty