Zrezygnowała z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Budapeszcie, zimą poddała się operacji i odpuściła występy w sezonie halowym. Niestety, problemy ze ścięgnem Achillesa wciąż prześladują Annę Kiełbasińską. Sprinterka była zmuszona podjąć kolejną trudną decyzję.
W piątek jej nazwisko zniknęło listy zawodniczek w systemie European Athletics dotyczących mistrzostw Europy w Rzymie, o czym poinformowało konto Athletics News w serwisie "X". Kilka godzin później Kiełbasińska potwierdziła oficjalnie w swoich mediach społecznościowych, że nie pojawi się w stolicy Włoch.
W relacji na Facebooku sprinterka wyznała, że wciąż trenuje z bólem i nadal nie może biegać w kolcach. Nie ma więc sensu ryzykować startu na ME, zwłaszcza, że imprezą docelową są igrzyska olimpijskie w Paryżu.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Kiełbasińska zapowiedziała też start w mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, które mogą być decydujące jeśli chodzi o skład lekkoatletycznej kadry na IO.
- Mam nadzieję, że powtórzy się historia z 2021 roku, sprzed igrzysk w Tokio. I że będzie taki sam sukces, lub choćby będę miała przyjemność z biegania - podsumowała.
Przypomnijmy, że trzy lata temu Kiełbasińska również miała ogromne problemy ze zdrowiem, wróciła do rywalizacji dopiero na MP, na kilka tygodni przed igrzyskami. Udało jej się jednak zbudować wysoką formę, a z Japonii wróciła ze srebrnym medalem wywalczonym w sztafecie 4x400 metrów.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty