Będzie powtórka wielkiego sukcesu Polaków? Czas na ME w Rzymie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Na zdjęciu: Ewa Swoboda
Getty Images / Na zdjęciu: Ewa Swoboda
zdjęcie autora artykułu

Czy na mistrzostwach Europy w Rzymie lekkoatletyczna reprezentacja Polski powtórzy sukces z Monachium i przywiezie do kraju kilkanaście medali? Szanse są, jednak ten rok jest wyjątkowy. Włoska impreza jest tylko próbą przed koncertem.

- Nie zamierzam bronić srebrnego medalu sprzed dwóch lat, chcę zdobyć złoto - mówi nam Natalia Kaczmarek. Polska gwiazda biegu na 400 metrów jest w doskonałej formie i będzie jedną z kandydatek do zwycięstwa na mistrzostwach Europy. Kaczmarek mierzy wysoko, co zapowiada nam wielkie emocje.

Na szczęście dla nas, podobne cele mają też inni reprezentanci Polski.

Piątek, 7 czerwca, Stadio Olimpico w Rzymie. Mistrzostwa Europy w lekkoatletyce czas start.

ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"

Najwięcej Polaków w historii

Czy tegoroczna impreza będzie dla Biało-Czerwonych równie udana jak dwa lata temu w Monachium? Przypomnijmy, że wówczas Polacy zdobyli aż 14 medali i pod względem liczby krążków reprezentacja przegrała jedynie z Wielką Brytanią i Niemcami. Teraz tak dobrze może nie być.

Bo choć najważniejszą imprezą roku są igrzyska olimpijskie w Paryżu, które rozpoczną się już 27 lipca, na mistrzostwach Europy w Rzymie wiele konkurencji będzie bardzo silnie obsadzonych. Udziału w imprezie nie odpuścili m.in. Armand Duplantis (skok o tyczce), Femke Bol (400 m ppł) czy Dina Asher-Smith (100 metrów).

A i forma kilku naszych gwiazd nie jest jeszcze najwyższa, jej szczyt ma przyjść w Paryżu. Na pewno jednak nikt nie odpuści walki o medal mistrzostw Europy.

Do stolicy Włoch przyjechała najliczniejsza w historii reprezentacja Polski na ME, bo liczy aż 96 osób! Dotychczas Polski Związek Lekkiej Atletyki wystawił najwięcej zawodników w 2018 roku w Berlinie - 86.

Kto z nich będzie miał największe szanse na medal?

Kobiety na pierwszym planie

Bez wątpienia wspomniana Natalia Kaczmarek, która będzie numerem jeden ze zgłoszonych biegaczek na dystansie 400 metrów. W Monachium była druga, za Femke Bol. Teraz Holenderka postawiła na płotki. Jest więc ogromna szansa na złoto. Tym bardziej że podczas ostatnich treningów przed wylotem do Włoch nasza sprinterka miała bić rekordy życiowe.

W Rzymie Kaczmarek pobiegnie indywidualnie i w sztafecie 4x400 metrów. Choć nie będzie musiała biegać w eliminacjach w tej pierwszej konkurencji, to już zapowiedziała, że nie pobiegnie w finale sztafety mieszanej, który zaplanowano już na piątkowy wieczór. Drużyna będzie musiała sobie radzić bez niej, jednak i tak powinna walczyć o podium.

Chrapkę na medal w biegu na 100 m ma oczywiście Ewa Swoboda, która choć trochę narzekała w ostatnim czasie na ból nogi, to i tak wygrała niedawny mityng w Ostrawie w dobrym czasie 11,05 s. Rywalki są jednak mocne - Dina Asher-Smith czy Zaynab Dosso nie zrezygnują łatwo z podium.

Z kolei tytułu w Rzymie będzie bronić Pia Skrzyszowska. Forma naszej znakomitej płotkarki rośnie z każdym tygodniem. Na dodatek na niedawnych zawodach w Ostrawie przegrała z Ditaji Kambundji i zapowiedziała, że rewanż nastąpi właśnie na ME! Brak medalu dla warszawianki będzie po prostu sensacją.

Lista szans jest długa

Powoli rośnie forma Wojciecha Nowickiego (79,54 m w tym roku), który buduje ją przede wszystkim na igrzyska. Rzym ma być tylko przystankiem po drodze do celu głównego, jednak i tak nasz mistrz powalczy o medal. Czy podobnie uczyni Paweł Fajdek? Na europejskiej liście wyników pięciokrotny mistrz świata jest na razie trzynasty (77,23 m) i jego forma jest na razie zagadką.

Podobnie wygląda sytuacja Anity Włodarczyk, która jednak zapowiadała już przed pierwszym startem w sezonie, że szykuje się na IO i jej forma będzie rosła powoli. Tym razem o podium na ME może być więc trudno, nawet jeśli poziom europejskiego młota kobiet nie jest najwyższy.

Wysoko mierzy Piotr Lisek, który niedawno w Dusznikach uzyskał 5,82 m i zgłosił swój akces medalowy na ME. Poziom w skoku o tyczce mężczyzn jest jednak bardzo wysoki i kto wie, jaka wysokość zapewni tutaj podium. W skoku wzwyż o medal powalczy na pewno Norbert Kobielski, który będzie musiał jednak poprawić tegoroczny rekord sezonu (2,26 m).

Medalu chce także Damian Czykier, który znakomicie rozpoczął tegoroczny sezon (13,27 s) i zapewniał w rozmowie z naszym serwisem, że jest niezwykle ciekawy, co stanie się na ME. - Strasznie mnie teraz ciekawi, co będzie dalej, nadal jesteśmy w treningu, szczyt formy szykujemy dopiero na mistrzostwa Europy w Rzymie. Wychodzi więc, że teraz powinno być tylko szybciej - zapowiadał.

Do formy i zdrowia wróciła Maria Andrejczyk, która nie rzuca jeszcze tak daleko jak dwóch ostatnich igrzyskach olimpijskich, jednak jej 62,72 m daje już jej miejsce w europejskiej czołówce.

Kto jeszcze? Być może sensację sprawi wielce utalentowany Filip Rak w biegu na 1500 metrów? Na tym samym dystansie w finale powinniśmy zobaczyć choćby Sofię Ennaoui, w skoku w dal rośnie dyspozycja Nikoli Horowskiej, liczymy też na nasze biegaczki w półmaratonie, z broniącą tytułu z Monachium Aleksandrą Lisowską.

Mogą, ale nie muszą

Pytani o przewidywania medalowe na mistrzostwa Europy, działacze PZLA uspokajają. Ich zdaniem mniejsza liczba medali niż zwykle nie będzie porażką. Celem numer jeden są bowiem igrzyska w Paryżu. Polacy więc mogą, ale nie muszą.

To tam przyjdzie weryfikacja, choć już należy ostudzić głowy kibiców żyjących świetnym występem lekkoatletów w Tokio (9 medali). Choć połowa tego dorobku już będzie bardzo dobrym wynikiem, który powinniśmy chyba wziąć w ciemno.

Czy po ME w Rzymie będzie w nas więcej optymizmu?

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty