Anita Włodarczyk powalczy o medal? "Można sporo urwać"

PAP / Na zdjęciu: Anita Włodarczyk
PAP / Na zdjęciu: Anita Włodarczyk

- To nie były perfekcyjne rzuty, ale cel został zrealizowany - mówiła Anita Włodarczyk po awansie do finału rzutu młotem na mistrzostwach Europy. W nim zobaczymy też Malwinę Kopron i Katarzynę Furmanek.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Rzymu Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Trzy reprezentantki Polski zobaczymy w poniedziałkowym finale rzutu młotem na mistrzostwach Europy w Rzymie. Eliminacje przeszły Anita Włodarczyk, Malwina Kopron i Katarzyna Furmanek.

Oczywiście, największe zainteresowanie wzbudzała pierwsza z nich, budująca formę na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Wprawdzie nie uzyskała minimum kwalifikacyjnego, ale 71,27 m było piątym wynikiem całych eliminacji.

- Najważniejszy cel został zrealizowany. Koło jest dla mnie super, nie jest tępe, nie jest też śliskie, czuję się w nim stabilnie, więc jeden problem z głowy - skomentowała wybitna młociarka.

ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"

Włodarczyk ujawniła, że poranek miała dość emocjonujący. Wszystko przez trwające wokół stadionu zawody półmaratonu, które doprowadziły do zamknięcia pobliskich ulic. Dlatego droga z hotelu na obiekt trwała znacznie dłużej niż powinna.

- Czułam się pewnie już po rzutach próbnych, byłam spokojna. Mieliśmy tylko małą przygodę, bo jechaliśmy godzinę na stadion i weszliśmy do call roomu na 20 minut przed startem. Moje nogi były więc sztywne, jak z kamienia, potrzebowałam trochę czasu żeby się rozkręcić - powiedziała.

- Poziom nie jest najwyższy, nie ma co czarować. To nie były perfekcyjne rzuty, głównie przez tą sztywność nóg. Można więc w finale sporo urwać - zapowiedziała.

W finale zobaczymy też Kopron, która zajęła w eliminacjach ósmą lokatę.

- To nie jest jeszcze to. Nie czuję jeszcze radości z rzucania młotem, cały czas tego szukam i do tego dążę. Jestem na razie gotowa na rzuty w okolicach 70 metrów, do igrzysk olimpijskich jest jeszcze dużo czasu, są duże rezerwy. Mam problemy techniczne, przez co nie mogę do końca wykorzystać swojej szybkości w kole - objaśniała medalistka olimpijska z Tokio.

Komentarze (2)
avatar
collins01
9.06.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Haratyk pokazał że wszystko jest możliwe.Tylko trzeba walczyć.Ja wierzę w medal. 
avatar
widz_ew
9.06.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Anita swoje już zrobiła. To nie jest już ta sama Anita sprzed kontuzji i nie oczekujmy od niej zbyt wiele. Jest dużo wolniejsza, pozbawiona dynamiki. Ma już swoje lata, czas jej sukcesów mija i Czytaj całość