Włosi zapomnieli o Polaku. Musiał wracać Uberem

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Michał Haratyk
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Michał Haratyk
zdjęcie autora artykułu

W sobotę Michał Haratyk odniósł znakomity wynik na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Rzymie. Jak dowiedziała się Interia, Polak nie miał potem zbyt miłego wieczoru.

W tym artykule dowiesz się o:

32-letni Michał Haratyk nie w był gronie faworytów do medali podczas ME Rzym 2024. Polak dostał się do konkursu głównego w pchnięciu kulą z dziesiątym wynikiem. Jednak finałowe zmagania otworzył swoim najlepszym w sezonie wynikiem 20,94 m. Jak się później okazało, ta próba dała mu brązowy medal (więcej tutaj).

Po zakończeniu konkursu Haratyk przeszedł rutynową kontrolę dopingową, a następnie uczestniczył w ceremonii dekoracji. Ta została zaplanowana bardzo późno, bo po godz. 23:30 w pobliżu głównej areny, czyli Stadionu Olimpijskiego w Rzymie.

Haratyk przyznał wówczas, że był bardzo zmęczony. - Jak się przygotowywałem do tego startu? Wczoraj nigdzie nie wychodziłem, na dodatek nie mogłem spać, może trzy godziny i to nad ranem. Przespałem się chwilę po obiedzie i to wszystko - mówił dziennikarzom (więcej tutaj).

ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"

Nasz lekkoatleta miał zatem nadzieję, że zaraz po ceremonii dekoracji będzie mógł po prostu położyć się w swoim pokoju. Tymczasem jak dowiedziała się Interia, Haratyk miał problem z powrotem do hotelu. Organizatorzy zapomnieli bowiem o brązowym medaliście w pchnięciu kulą.

Wobec powyższego Polak musiał działać na własną rękę. Do hotelu dotarł nie dzięki transportowi, o który powinni zadbać organizatorzy, ale dzięki kierowcy Ubera.

Nie jest tajemnicą, że uczestnicy mistrzostw Europy narzekają na organizację. Transport nie został dobrze przygotowany. Do tego gdy w pierwszym dniu zawodów w Rzymie panowały upały, w strefie mieszanej brakowało wody.

Czytaj także: Iga Świątek znów mistrzynią Rolanda Garrosa! Nokaut w finale Czesi mają kolejne talenty. Historyczny finał Rolanda Garrosa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty