W sobotnim meczu o tytuł międzynarodowych mistrzostw Francji Iga Świątek zmierzyła się z Jasmine Paolini. Rozstawiona z 12. numerem Włoszka sprawiła sporą niespodziankę, docierając do premierowego wielkoszlemowego finału, ale nie była faworytką do triumfu. Liderka rankingu WTA potwierdziła zresztą, że w tym roku na ceglanej mączce jest nie do zatrzymania. Po godzinie i 8 minutach zwyciężyła reprezentantkę Italii 6:2, 6:1.
Początek premierowej odsłony mógł dawać pewne nadzieje, że w sobotę na korcie Philippe'a Chatriera kibice zobaczą interesujący pojedynek. W drugim gemie Paolini odparła break pointa i utrzymała serwis. Po chwili Włoszka wykorzystała problemy Polki przy jej podaniu. Niepewnie grająca wówczas 23-latka z Raszyna popełniła kilka błędów i na zmianę stron przegrywała 1:2.
Ale odpowiedź Świątek była kapitalna i natychmiastowa. Nasza reprezentantka wyraźnie się poprawiła. Była jak skała w wymianach i już w czwartym gemie przełamała do zera. Sytuacja na korcie wyraźnie się odwróciła. Paolini szybko doświadczyła tego, że aby zdobywać punkty, nie wystarczy tylko cierpliwie przebijać piłkę na drugą stronę siatki. Polka zredukowała liczbę błędów własnych, dlatego potem wydarzenia na korcie potoczyły się błyskawicznie.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
Świątek utrzymała serwis i wyszła na 3:2. Teraz już nic nie mogło jej zatrzymać. Nasza tenisistka złapała swój rytm i poszła za ciosem. W szóstym gemie wywalczyła kolejne przełamanie, po czym bez problemu utrzymała serwis na 5:2. Nie zamierzała już czekać. Przy serwisie Włoszki wypracowała trzy piłki setowe i przy pierwszej okazji zwieńczyła premierową odsłonę przełamaniem. Choć przegrywała 1:2, to zdobyła pięć kolejnych gemów i zamknęła seta.
Wspaniałe zwycięstwo w partii otwarcia jeszcze bardziej nakręciło Świątek. Polka chciała szybko uzyskać bezpieczną przewagę na początku drugiej części spotkania. W drugim gemie nasza reprezentantka przycisnęła na returnie i doczekała się break pointów. Paolini coraz częściej się myliła. Nie była w stanie przeciwstawić się mocy pierwszej rakiety świata. Faworytka zdobyła przełamanie i wysunęła się na 2:0.
Świątek nie zadowoliła się tylko jednym przełamaniem. Widziała, że Włoszka stopniowo traci wiarę w uzyskanie korzystnego rezultatu, ale cały czas była skoncentrowana na swojej grze. W czwartym gemie Polka dołożyła jeszcze jedno przełamanie, a po chwili utrzymała serwis na 5:0. Paolini walczyła już tylko o to, aby nie przegrać drugiego seta do zera. Ostatecznie dopięła swego, bowiem wygrała własne podanie w szóstym gemie. Po chwili Świątek miała już piłkę meczową i błyskawicznie zakończyła pojedynek.
Najlepsza tenisistka świata pokazała moc. Zdobyła 57 z 88 rozegranych punktów. Zanotowała 18 wygrywających uderzeń i 13 błędów własnych. Do tego wykorzystała 5 z 9 break pointów. Paoliini skończyła 7 piłek i miała 18 pomyłek. Włoszka postarała się tylko o jedno przełamanie. Mimo braku zwycięstwa w sobotnim finale ma powody do radości, bo to były dla niej dwa wspaniałe tygodnie.
Po znakomitym zwycięstwie Świątek sięgnęła po czwarty tytuł na kortach Rolanda Garrosa i zarazem piąty w Wielkim Szlemie. W ostatnich latach stała się prawdziwą królową ceglanej mączki. W Paryżu triumfowała wcześniej w 2020, 2022 i 2023 roku. W obecnym sezonie była najlepsza w Madrycie, Rzymie i na kortach Rolanda Garrosa. Przed nią jeszcze jeden ważny turniej na mączce, który odbędzie się na przełomie lipca i sierpnia. To igrzyska olimpijskie. I to właśnie w Paryżu.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 53,478 mln euro
sobota, 8 czerwca
finał gry pojedynczej:
Iga Świątek (Polska, 1) - Jasmine Paolini (Włochy, 12) 6:2, 6:1
Program i wyniki turnieju kobiet
Czytaj także:
Pięciosetowy hit. Znamy pierwszego finalistę Rolanda Garrosa
Alexander Zverev wykorzystał problemy rywala i zagra w finale Rolanda Garrosa