Maria Andrejczyk po raz pierwszy w finale ME. "Czuję się super"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk
zdjęcie autora artykułu

- Po tylu latach przerwy każda impreza jest dla mnie ważna, bardzo bym chciała stanąć tu na podium - powiedziała Maria Andrejczyk po eliminacjach rzutu oszczepem na mistrzostwach Europy w Rzymie.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Rzymu Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

60,61 m - taka odległość w zupełności wystarczyła, żeby Maria Andrejczyk awansowała do finału rzutu oszczepem na mistrzostwach Europy w Rzymie. Nasza zawodniczka wypełniła minimum kwalifikacyjne w drugiej kolejce.

Po swoich rzutach wyznała, że choć zmaga się z bólem w stawie skokowym, to pod względem mentalnym czuje się znakomicie. I przekonywała, że to jest jej wielka siła.

- Czuję się super. Dawno nie startowałam na imprezie mistrzowskiej, więc było sporo emocji. Z moją formą fizyczną może być różnie, ale jeśli chodzi o psychikę to jestem bardzo zadowolona. Fajnie się ze sobą czuje i to było motorem napędowym, żeby przebrnąć eliminacje - zapewniała.

ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"

Co ciekawe, dla srebrnej medalistki olimpijskiej z Tokio będzie to pierwszy finał mistrzostw Europy w jej karierze.

- Bardzo bym chciała stanąć na podium, choć traktowałam ME zawsze po macoszemu. Po tylu latach przerwy każda impreza jest jednak dla mnie ważna. W finale dam z siebie wszystko - zapowiedziała oszczepniczka.

Występ w Rzymie jest jej pierwszą dużą imprezą od... mistrzostw świata w Eugene w 2022 roku.

- Mam ogromny głód rzucania. Straszny. Na treningach się raczej oszczędzam i nie potrzebuję wielu prób. Liczy się jakość, a nie "jakoś". Czuję się dobrze na rozbiegu, wykonaliśmy zimą kosmiczną robotę, choć nie jest to jeszcze optimum. Mam komfort w głowie i to jest u mnie klucz do dalekich rzutów.

Dobry humor zawodniczka straciła tylko na chwilę, gdy zapytano ją o tartan. Od początku mistrzostw trwa dyskusja nt. warunków w kole do pchnięcia kulą czy na rzutni do rzutu młotem. Andrejczyk ma w tej sprawie stanowcze zdanie.

- To jest takie narzekanie na wszystko. Kwestia wyboru - czy chcemy żeby nam wszystko pomagało, czy przeszkadzało. Jak by kazali, to mogłabym rzucać nawet z piasku. Bo wtedy i tak wszystkie będziemy miały takie same warunki. Jeżeli ktoś się skupia na czymś innym, to chyba pora iść do psychologa - zakończyła z przytupem.

Finał rzutu oszczepem kobiet odbędzie się we wtorek, start o godz. 21:36.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty