Świat lekkoatletyki jest wstrząśnięty brutalnym zabójstwem byłego maratończyka z Kenii, Samsona Kandie. 53-letni sportowiec zginął po napaści w swoim domu w Eldoret.
Jak donoszą lokalne media, przestępcy "brutalnie go pobili, skrępowali ręce i nogi, a następnie porzucili w stanie krytycznym". Mimo interwencji rodziny i przewiezienia go do szpitala Kandie zmarł na skutek odniesionych obrażeń.
Zgodnie z informacjami podanymi przez kenijski serwis The Star, do dramatycznych wydarzeń doszło w ostatni czwartek (3 października. Kandie został okrutnie zaatakowany przez nieznanych sprawców, którzy następnie splądrowali jego dom i uciekli z telefonem komórkowym ofiary. Policja prowadzi intensywne poszukiwania napastników, którzy wciąż pozostają na wolności.
Córka maratończyka, Vienna, opowiedziała mediom o szczegółach tamtego tragicznego wieczoru. - Mama dzwoniła do taty o 19:30, kiedy wracał do domu. Powiedział, że jest już w drodze. Zaczęliśmy się martwić, gdy nie przyjechał o zwykłej porze - relacjonowała w rozmowie z Pulse Sports Kenia.
Kolejne połączenie wykonano o 21:00. Wówczas telefon odebrał nieznajomy, który poinformował rodzinę, aby sprawdziła teren za domem. Gdy bliscy wyszli na zewnątrz, znaleźli 53-latka, który był skatowany.
- Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam go w tragicznym stanie. Miał liczne obrażenia nóg i rąk, był strasznie pobity - przyznała córka lekkoatlety. Pomimo szybkiego transportu do szpitala, Kandie nie przeżył. Zmarł następnego dnia wskutek odniesionych ran.
Śmierć Kandie to ogromna strata dla świata lekkoatletyki. Kenijczyk zdobył sobie międzynarodową sławę w 1999 roku, kiedy podczas berlińskiego maratonu osiągnął swoją życiową formę, kończąc bieg z czasem 2:08:31. Był on o dwie minuty wolniejszy od ówczesnego rekordu świata.
W 2004 roku Kandie wygrał wiedeński maraton, ustanawiając tamtejszy rekord trasy z wynikiem 2:08:35. To sukces, który uczcił, nazywając swoją córkę Vienna na cześć miasta, w którym odniósł jedno ze swoich największych sportowych osiągnięć.