27-latek z Tulsy w USA należy dziś do grona najważniejszych postaci na dworze królowej sportu. A Kenneth Bednarek należy niewątpliwie do pierwszoplanowych gwiazd sprintu. Trudno przejść obojętnie obok gościa, który tylko na Instagramie ma 320 tys. obserwujących. Startujący zawsze z kolorową opaską na głowie "Kung Fu Kenny" ostatnio odwiedził Polskę, wziął udział w Memoriale Skolimowskiej.
Nazwisko kandydata do trzech złotych krążków w najbliższych mistrzostwach świata w Tokio (13-21 września) jest nieprzypadkowe. Jego matka pochodzi bowiem z Polski.
Chłopak z blizną pod okiem
Bednarek wystartuje nie tylko na swoim koronnym dystansie (200 m), ale również w sztafecie sprinterskiej oraz biegu na 100 metrów. Ten ostatni dystans pokonał niedawno na bieżni legendarnego dla amerykańskich lekkoatletów obiektu Hayward Field w 9.79 sek. Tylko jedenastu ludzi w historii było szybszych, ale siedmiu z nich zawieszano później za łamanie przepisów antydopingowych.
- Wyniki cieszą, ale dumny jestem przede wszystkim z drogi, którą pokonałem - nie kryje Bednarek.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Lampe opowiada o ojcu. "Prawie nigdy nie był zadowolony. Teraz to rozumiem"
Trudno się dziwić, skoro do sportowego sukcesu prowadziła go naprawdę kręta ścieżka. Już jako trzylatek Kenny i jego brat Ian trafili do systemu opieki społecznej po śmierci krewnego, który zajmował się nimi, gdy braci porzuciła biologiczna matka. Wyparli ten okres z pamięci, mówią o tym niewiele. Kenny wspomina jedynie o ”przemocy” i ”głębokiej traumie”. Do dziś ma bliznę pod lewym okiem, która może pochodzić z tamtych czasów, czego sam nie wyklucza.
Najpierw był głos Boga
Bracia w ciągu kilku miesięcy poznali kilka rodzin zastępczych, aż trafili na Mary Ann Bednarek. Podobno to maleńka Claire, którą pracująca wówczas w japońskim szpitalu wojskowym położna adoptowała jako pierwszą, modliła się o siostrzyczkę. Skutecznie, skoro po powrocie do rodzinnego Wisconsin i późniejszej przeprowadzce do Oklahomy Mary Ann adoptowała ciemnoskórą dziewczynkę Alys. Wydawało się, że rodzina jest już kompletna aż pewnego dnia, jak sama wspomina, ponownie ”usłyszała głos Boga”.
Był luty 2003 roku, gdy 52-letnia Mary Ann posłuchała tego głosu i adoptowała dwóch braci. Mówiła, że "są takie momenty, gdy musisz się po prostu otworzyć na idee, które Bóg podsuwa". Najpierw powiększona rodzina zamieszkała w Tahlequah, skąd wkrótce przeprowadziła się do 8-tysięcznego Rice Lake, gdzie pochodząca z Wielkopolski rodzina Bednarków osiadła już pod koniec XX wieku. Samotna matka mogła tam liczyć na pomoc dwóch sióstr-bliźniaczek. Pochodzi z dużej, katolickiej rodziny, więc wsparcie znajdowała również w kościele.
A bracia potrzebowali uwagi. Kenny miał problemy z zaufaniem, niewiele mówił, długo uciekał od bliskości. Zdarzały mu się też wybuchy złości. Kiedy mama zostawiała go w przedszkolu, bał się, że po niego nie wróci.
Podobno pierwszym kawałkiem tortu urodzinowego bracia chcieli się podzielić, żeby ten drugi zostawić sobie na kolejny rok. Lek na tę niepewność i poczucie braku przynależności oraz wentyl dla buzującej energii - Kenny ma ADHD - Mary Ann znalazła nie tylko w kościele, ale także w sporcie, wysyłając chłopców na biegi przełajowe.
Pod skrzydłami skompromitowanego trenera
Pierwszą miłością późniejszej gwiazdy bieżni był futbol amerykański, ale bał się kontuzji. Wybrał więc biegi, i to te krótsze, bo od dłuższych odstraszył go zalewający mięśnie po skrajnym wysiłku kwas mlekowy.
Kenny nie przeszedł tradycyjnej, formacyjnej dla amerykańskich sportowców uniwersyteckiej ścieżki rozwoju ze startami w NCAA. Miał za słabe oceny, trafił do college’u. Zacisnął zęby, choć zazdrościł kolegom z Oregonu czy Wisconsin, którym niczego nie brakowało. Praca przyniosła jednak wyniki oraz kontrakt z Nike w 2019 roku.
Trafił dzięki temu pod skrzydła Denisa Mitchella, czyli uznanego trenera (pracował m. in. z Justinem Gatlinem) i skompromitowanego człowieka, dopingowego recydywistę, który podwyższony poziom testosteronu we krwi tłumaczył wypiciem pięciu butelek piwa i seksem z żoną, która ”zasługiwała w swoje urodziny na odrobinę przyjemności”.
Bednarek zbudował team i zaczął o siebie dbać. Przestał zajadać się fast foodami i pić Sprite’a, a gdy okazało się, że ma wysoką nietolerancję, wyeliminował z diety gluten.
Dziś jest dwukrotnym wicemistrzem olimpijskim (2021, 2024) oraz wicemistrzem świata (2022) i w Tokio może ten dorobek nawet podwoić, skoro wystartuje w trzech konkurencjach, a podczas krajowych kwalifikacji bieg na 100 metrów wygrał.
Złota kobieta z Polski
- Nie byłbym tutaj, gdzie jestem, bez wsparcia mamy. To złota kobieta. Jako dzieciak miałem życie pełne niepewności, a ona wychowała mnie jako samotna matka. Nauczyła mnie wszystkiego, co wiem. Jestem jej naprawdę wdzięczny - nie kryje Bednarek w rozmowie z WP SportoweFakty.
Sprinter na niedawny Memoriał Kamili Skolimowskiej na Superauto.pl Stadionie Śląskim w Chorzowie przyleciał jeszcze sam, ale twierdzi, że w przyszłości chciałby wrócić do naszego kraju z mamą. - Jest Polką i ma tutaj rodzinę, choć nie wiem dokładnie, w którym mieście. Sam też chciałbym lepiej poznać historię kraju. Ustaliliśmy już z moją dziewczyną, że spróbujemy tu wrócić po sezonie. Spędzić trochę czasu i zobaczyć, co macie do zaoferowania. Języka nie znam, ale spróbuję się nauczyć. Na to nigdy nie jest zbyt późno - uśmiecha się.
Nie tylko jemu się w życiu udało. Kiedy pytamy o rodzeństwo wyjaśnia, że jedna siostra jest artystką i mieszka w Wisconsin, a druga pracuje jako weterynarz w Oklahomie. Jedynie temat brata omija slalomem. - Dorastał i długo szedł przez życie w bólu. Teraz wciąż próbuje je rozwikłać, ale wierzę, że wychodzi na prostą - wyjaśnia nasz rozmówca. Zapewnia też, że mama ma się dobrze. Jeśli Bednarek w Tokio stanie na podium, to nie tylko dla siebie, ale i dla niej. - To złota kobieta - mówi. Na swój medal na pewno zasłużyła.
O biologicznym ojcu Kozakiewiza pewnie też...
Napiszcie może na temat Bednarek, polskiej płotkarce...