To jedyny medal dla Polski na mistrzostwach świata Tokio. Maria Żodzik musiała poradzić sobie nie tylko z rywalkami, ale także z przerwą, która była spowodowana opadami deszczu.
- Bawiłam się do dwóch metrów, a potem, kiedy spadł deszcz, to było ciężko skupić się, ale udało się. Po prostu trzeba się dogrzewać i... myśleć o medalu. Widziałam, że jestem czwarta i to jest dzień, w którym mogę skoczyć dwa metry, więc musiałam to zrobić i zrobiłam - powiedziała w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Poruszający moment. Po zawodach chłopiec podszedł do polskiej mistrzyni
Po zdobyciu medalu przyznała, że jest wyczerpana. - Jestem bardzo zmęczona. Chce mi się spać i jeść, nic więcej - powiedziała.
Podkreśliła, że nie mogłaby myśleć o tak wielkim sukcesie bez wsparcia sztabu trenerskiego, z którym współpracuje. Nie ukrywała również, że rok temu nie spodziewała się wywalczenia medalu na tych mistrzostwach.
- Jestem tak wdzięczna moim trenerom, że zrobiliśmy to razem. Rok temu nie mogłam myśleć o tym, że będzie srebro. To był nieudany rok razem z igrzyskami. Nic nie wychodziło, a tutaj medal. To po prostu coś. Dziękuję trenerze - stwierdziła.
Wyjątkowe słowa skierowała pod adresem trenera. Z Pawłem Wyszyńskim bardzo dobrze się rozumie i wie, że może proponować nowe rozwiązania treningowe.
- Czuję się przez niego zaakceptowana. On mnie rozumie i wiem, że możemy coś nowego dodać i nie będzie oporu. Łatwo dodajemy nowe rzeczy albo usuwamy. To tak działa. Jesteśmy partnerami w tej współpracy - powiedziała.
Zapytana o medal zauważyła, że jest ciężki i piękny. Żodzik po zawodach była wyczerpana, o czym również wspomniała. W konkursie zaliczyła wysokość 2 metrów. Taki sam wynik osiągnęła złota medalistka - Nicola Olyslagers, która we wcześniejszych próbach nie strąciła poprzeczki i dlatego wygrała zmagania.