Igrzyska olimpijskie w Tokio dostarczyły nam wielu niezapomnianych chwil. Jedną z nich był finał sztafety mieszanej 4x400 metrów. Reprezentacja Polski pokazała moc, zajmując pierwsze miejsce. Tamten sukces miał kilku bohaterów.
Jednym z nich był Dariusz Kowaluk. To biegacz, który wtedy nie był znany polskim kibicom. Złoty medal zawiesił na szyi dość szczęśliwie, bo wystartował jedynie w eliminacjach. Przepisy jednak są takie, że za to także został uhonorowany olimpijskim złotem.
To był jego największy i zarazem ostatni międzynarodowy sukces. Po igrzyskach zaczęły go nękać kontuzje, które uniemożliwiały wzniesienie się na najwyższy poziom. W dodatku startował coraz rzadziej i teraz uznał, że czas powiedzieć "koniec".
"Cześć, teraz tak oficjalnie... Przyszedł najwyższy czas zakończyć moją wyczynową przygodę z bieganiem. Długo zwlekałem z tą decyzją, ale to jest ten moment. Szczególnie dziękuję moim trenerom, którzy na co dzień wierzyli we mnie i w mój potencjał" - pisze Kowaluk na Facebooku.
Biegacz następnie podziękował wszystkim ludziom, którzy przyczynili się do jego sportowych sukcesów. Zapowiedział też, że choć z wyczynowym sportem kończy, to jednak nadal będzie aktywny fizycznie.
"Mimo że żegnam się z wyczynowym podwórkiem, to sport pozostanie ze mną jako dodatek do życia codziennego. Trenowanie dało mi wiele więcej niż tylko medale i wyniki, ukształtowało mój charakter oraz nauczyło utrzymywać dyscyplinę" - wyjaśnił.
Dariusz Kowaluk w pamięci kibiców zapisał się jako sensacyjny mistrz olimpijski. Inne jego sukcesy to srebrny medal młodzieżowych mistrzostw Europy, a także liczne medale mistrzostw Polski. Zdecydowaną większość trofeów zdobywał w sztafecie 4 x 400 metrów.