Mam nadzieję, że jeszcze kilka sukcesów przede mną - rozmowa z Moniką Pyrek, reprezentantką Polski w skoku o tyczce

Jest jedną z najlepszych tyczkarek na świecie. W swojej sportowej karierze ma medale z mistrzostw świata jak i Europy. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Monika Pyrek opowiada m.in o swoich pierwszych występach w tym sezonie, dotychczasowych osiągnięciach i planach na przyszłość.

Bartosz Pogan
Bartosz Pogan

Bartosz Pogan: Każdy sportowiec ma swoją własną historię, dlaczego akurat wybrał konkretny sport. Co skłoniło cię do tego, że zdecydowałaś się akurat na jedną z dyscyplin lekkoatletycznych?

Monika Pyrek: Zadecydował przypadek. Przez remont sali gimnastycznej mojej szkoły podstawowej i przeziębienie mojego nauczyciela trafiłam pod opiekę trenerów lekkiej atletyki. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa do dzisiaj. Wcześniej grałam w koszykówkę w reprezentacji szkoły. Myślę, że lepiej czułam się w konkurencji indywidualnej, gdzie mogłam polegać tylko na sobie. Stąd miłość do lekkiej atletyki.

Można śmiało powiedzieć, iż to właśnie dzięki tobie skok kobiet o tyczce jest tak popularną dyscypliną w naszym kraju. Jak oceniasz jej rozwój?

- Byłam jedną z pierwszych dziewczyn w Polsce, które postanowiły skakać o tyczce. Szybko udało mi się opanować podstawy skoku o tyczce, a za tym poszły pierwsze rekordy Polski. Rekord Polski udało mi się pobić 69. razy, ale marzy mi się jeszcze jeden: 70-ty.
Mamy kilka zdolnych zawodniczek. Jednak ostatnio miały problemy zdrowotne. Mam nadzieję, że szybko powrócą do dyspozycji i będą poprawiać swoje rekordy życiowe. W tym roku mamy 4. miejsca (3. kwalifikacje + Ania Rogowska - zielona karta jako mistrzyni świata) na MŚ w Korei. Mam nadzieję, że jest to motywujące.

Nie tak dawno po siedmiomiesięcznej przerwie wystartowałaś w zawodach w Doniecku zajmując 4. miejsce z wynikiem 4,60 m. Jak oceniasz ten start w swoim wykonaniu?

- Bardzo miło wraca się do swojej ukochanej konkurencji po tak długiej przerwie. Cieszę się, że w takim właśnie stylu. Prezes mojego klubu powiedział mi, że ten powrót był jednym z najtrudniejszych egzaminów w moim życiu, bo nie dość że wróciłam to jeszcze z bardzo dobrym wynikiem. Moim celem na sezon zimowy było skoczenie wysokości 4,50. Takie wymaganie postawiło mi Ministerstwo Sportu, aby dalej móc korzystać ze szkolenia w klubie "Polska Londyn 2012". Moje przygotowania trwały niecałe dwa miesiące. Skakałam z krótkiego rozbiegu, także wszystko ułożyło się idealnie.

Kilka dni później wzięłaś udział także w bardzo prestiżowej imprezie w Bydgoszczy jaką jest Pedros Cup. Tam skoczyłaś 20. cm niżej. Co było głównym tego powodem?

- Przede wszystkim braki w przygotowaniu. Pomiędzy zawodami w Doniecku i Bydgoszczy było zaledwie kilka dni. Bardzo dużo siły i emocji kosztowały mnie skoki w Doniecku, dlatego też do Bydgoszczy przyjechałam nieco zmęczona, co było widać na rozbiegu. Mimo tego skoki wyglądały przyzwoicie, a to dobry prognostyk na sezon letni. Sezon halowy miał być bardzo krótki tak więc zrezygnowaliśmy z udziału w halowych mistrzostwach Europy, by zyskać czas do letnich przygotowań do mistrzostw świata.

Jeśli już jesteśmy przy zawodach to do walki dopingują ciebie bardziej porażki czy sukcesy?

- Jestem zawodniczką, którą zdecydowanie napędzają sukcesy. Emocje i radość, którą daje wygrana, są wielkim motywatorem do dalszej pracy. Choć z drugiej strony porażki też dają podobne uczucia, chęć udowodnienia samej sobie, że jeszcze się coś potrafi i można dużo osiągnąć. Życzyłabym sobie jednak tylko tych emocji związanych z sukcesem.

W swojej karierze sportowej osiągnęłaś bardzo wiele. Począwszy od srebrnego medalu na mistrzostwach świata juniorów w Annecy, po zdobycie medalu z tego samego kruszcu na mistrzostwach świata w Berlinie. W między czasie wiele sukcesów także w hali. Który z twoich startów wspominasz najbardziej, a zarazem który z "krążków" miał dla ciebie największe znaczenie?

- Każdy z tych sukcesów miał swoje radości. Zawsze z sentymentem będę wspominać pierwszy medal z imprezy juniorskiej. Pamiętam też duże emocje związane z poprawieniem rekordu Europy w 2001 roku. Wszystkie medale mistrzostw świata mają dla mnie ogromną wartość. Mam nadzieję, że jeszcze kilka sukcesów przede mną.

W tym roku odbędą się mistrzostwa świata, które rozpoczną się pod koniec sierpnia w Korei. Jak przygotowywać się będziesz to tej najważniejszej imprezy?

- Skróciliśmy sezon halowy, by zyskać troszkę czasu do przygotowań do sezonu letniego. Właściwie to już zaczęłam przygotowania do mistrzostw świata. Cały marzec spędzę w Szczecinie z dojazdami do Berlina na treningi techniczne. W kwietniu i maju zgrupowania zagraniczne. W czerwcu rozpocznę sezon startowy. W połowie sierpnia wyjeżdżamy na obóz aklimatyzacyjny do Korei i tam zostaniemy do mistrzostw świata.

Czy jest jeszcze coś, co chciałabyś osiągnąć na arenie międzynarodowej? Może jakieś niespełnione marzenie...?

- Chciałabym wytrwać w zdrowiu do igrzysk olimpijskich w Londynie, a tam walczyć o medal olimpijski, ale ponad wszystko chciałabym zakończyć karierę sportową z poczuciem spełnienia się jako sportowiec. O tym marzę.

Odbiegając od sportu. Wystąpiłaś także w kolejnej edycji show "Taniec z Gwiazdami" wygrywając w wielkim stylu. Miło będziesz wspominać ten czas spędzony na parkiecie?

- To były niezapomniane chwile. Przepiękna przygoda życia, która dała mi siłę i nową motywację do uprawiania sportu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×