Marika Popowicz: Nic mi nie przeszkadzało

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marika Popowicz po dwóch latach odzyskała tytuł polskiej królowej sprintu, wygrywając bieg na 100 m na 87. Mistrzostwach Polski. Wynik nie wystarczył do minimum na MŚ, ale sprinterka pobiegnie w Korei w sztafecie.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentantka miejscowego Zawiszy Bydgoszcz, niesiona głośnym dopingiem kibiców, wygrała w czwartek pierwszy ze swoich startów na 87. Mistrzostwach Polski. Marika Popowicz była najlepsza w eliminacjach i swój wynik powtórzyła w finale na 100 m. Niebieski tartan na stadionie Zawiszy służy zawodniczce, bo swój pierwszy mistrzowski tytuł uzyskała dwa lata temu na tym samym stadionie. - Jestem strasznie szczęśliwa i cieszę się, że udało mi się odzyskać tytuł, który zdobyłam dwa lata temu w Bydgoszczy, a w zeszłym roku straciłam. Warunki były dziś trudne, ale równe dla wszystkich. Mistrzostwa Polski często rządzą się swoimi prawami, że nie biega się po wyniki, a po medale. Ja jestem dziś szczęśliwa, może koleżanki będą trochę mniej i będą narzekały na pogodę, ale mi dziś nic nie przeszkadzało - powiedziała po biegu uśmiechnięta sprinterka.

Marika Popowicz uzyskała rezultat 11,55 s. Tuż za nią na metę wpadła Agnieszka Ligięza (11,61 s - nowy rekord życiowy), a trzecie miejsce przypadło Marcie Jeschke (11,66 s). Takie rezultaty nie pozwoliły żadnej z naszych sprinterek uzyskać minimum na Mistrzostwa Świata w Daegu, ale najlepsze z nich wystąpią w sztafecie. - Ten sezon był dla mnie bardzo ciężki, rozkręcałam się dość długo. Pierwsze starty prognozowały bardzo dobry wynik, potem poszło coś nie tak i to minimum było gdzieś naprawdę daleko z tyłu głowy. Widząc dzisiejsze warunki skupiałam się na tym, żeby pokazać to, co potrafię najlepiej, a nie na minimum. Jak widać zabrakło sporo, bo prawie 0,3 s - stwierdziła Marika Popowicz.

Sztafeta, która na zeszłorocznych Mistrzostwach Europy w Barcelonie zdobyła brązowy medal przeżywa obecnie spore kłopoty zdrowotne. Już wcześniej ze składu wypadła kontuzjowana Weronika Wedler, a w czwartkowych eliminacjach urazu nabawiła się Daria Korczyńska. Sprinterka Śląska Wrocław zatrzymała się w połowie biegu i drepcząc do mety uzyskała czas 89,40 s. Dokładniejsze badania pokażą, czy Korczyńska będzie w stanie wystartować w Korei. - Chcemy udowodnić, że ten medal w Barcelonie nie był przypadkiem tylko, że ta sztafeta liczy się nie tylko w Europie, ale i na świecie. Ta presja na pewno trochę będzie, ale liczymy na dobry występ z naszej strony - zapewniła Marika Popowicz.

Skład sztafety jak i całej reprezentacji Polski, która wyleci do Daegu zostanie ogłoszony w niedzielę po MP. Większość naszych lekkoatletów z kraju wyleci już w poniedziałek, a MŚ rozpoczną się 27 sierpnia.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)