Usain Bolt: Nigdy w siebie nie wątpiłem

W wielkim finale biegu na sto metrów Usain Bolt pokazał klasę. W Pekinie Jamajczyk obronił tytuł mistrza świata wywalczony przed dwoma laty w Moskwie.

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń

Usain Bolt faworytem "setki" nie był. Za tego uchodził bowiem Amerykanin Justin Gatlin, który w tym roku biegał zdecydowanie najszybciej. Bolt wystrzelił jednak z formą w najlepszym możliwym momencie.

- To zwycięstwo wiele dla mnie znaczy, bo cały sezon walczyłem ze sobą. Justin biega w tym roku wspaniale, więc wiedziałem, że niełatwo będzie go pokonać. Zanim dołączyłem do niego po 80m, powiedziałem sobie "biegnij przed siebie". Widziałem, że się potknął. Dla mnie najważniejsze było jednak to, by nie stracić uwagi - powiedział po biegu jamajski sprinter.
Niewiele brakowało, a Bolta w ogóle mogłoby zabraknąć w wielkim finale. W biegu półfinałowym Jamajczyk musiał gonić rywali, bo źle wyszedł z bloków, a później jeszcze się potknął.

- Nigdy w siebie nie wątpiłem. Znam swoje możliwości. Finałowy bieg nie był perfekcyjny w moim wykonaniu, ale wygrałem i jestem teraz szczęśliwy - przyznał.

Hołd zwycięzcy oddał również ten, dla którego w Pekinie liczyło się tylko złoto. 33-letni Justin Gatlin znowu musiał jednak obejść się smakiem.

- To jest prawdziwy gracz, showman. Każdy, kto chce z nim rywalizować, musi przygotować się na ciężką pracę. Niestety, w trakcie biegu potknąłem się i za to zapłaciłem porażką. Mimo wszystko, jestem szczęśliwy, bo byłem naprawdę blisko. Cieszę się też z tego, że znowu mogłem reprezentować swój kraj - oznajmił Amerykanin.

Usain Bolt zdetronizował Carla Lewisa! Jamajczyk najlepszym multimedalistą w historii MŚ

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×