Tomasz Majewski o swojej karierze: odliczałem dni do jej końca

Tomasz Majewski zakończył już bogatą i wypełnioną sukcesami karierę. Polak dwukrotnie był mistrzem olimpijskim w pchnięciu kulą. - Odliczałem dni do końca kariery. Teraz czas na nowe wyzwania - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski
Na zdjęciu Tomasz Majewski PAP/EPA / DIEGO AZUBEL / Na zdjęciu Tomasz Majewski

WP SportoweFakty: Wiem, że nie wzrusza się pan łatwo, ale ostatni konkurs w karierze nie wywołał u pana jakiejś specjalnej reakcji?

Tomasz MajewskiNie, nie umierałem przecież. Cieszyłem się po prostu, że mogę zakończyć swoją karierę w fantastycznym konkursie. Zdecydowanie najmocniejszym w tym roku.

Trudno było panu podjąć decyzję o końcu kariery?

- Nie, kilka lat temu, nie pamiętam dokładnie ile, stwierdziłem, że dociągnę do Rio, a potem zakończę. Uznałem wtedy, że to będzie dla mnie prawdopodobnie najlepszy moment. Przez ten czas starałem się realizować cele i myślę, że mi się udało. Niewielu zresztą udaje się poprowadzić tak długą karierę.

Było to dobrze widać w finale konkursu olimpijskiego w Rio. Był pan zdecydowanie najstarszy w stawce.

- Rzeczywiście, z mojego pokolenia nikogo nie było. Nikt nie dał rady dotrwać do Rio. Dlatego też cieszę się, że udało mi się osiągnąć ostatni cel. Udało mi się przygotować na konkurs i awansować do finału.

ZOBACZ WIDEO: Ostatnia próba Majewskiego w karierze (wideo)(źródło TVP)

Nie kusiło pana w pewnym momencie, żeby jeszcze przedłużyć karierę?

- Nie, bardziej odliczałem dni do końca kariery. Były lata, zrobiły się dwa tygodnie, a teraz jest już po. Nie miałem w żadnym momencie takich myśli. Na korzyść tej decyzji działa zresztą fakt, że poziom pchnięcia kulą w Polsce jest bardzo wysoki. A ja zwyczajnie nie mam ciągot sztucznie przedłużać kariery.

Ale w Memoriale Kamili Skolimowskiej pokazał pan, że potrafi jeszcze daleko pchnąć. Pokonał pan granicę 21 metrów i oddał najlepsze pchnięcie w tym roku (21.08 m).

- Tak, udało mi się jeszcze zmobilizować i zaliczyć najlepszy konkurs w tym sezonie. Cieszę się, że właśnie w taki sposób udało mi się pożegnać z polską publicznością.

Pana kariera to seria wielkich sukcesów.

- Mogę powiedzieć, że miałem bardzo dobrą karierę. Wykorzystałem wszystkie swoje szanse na medale i z tego mogę być bardzo zadowolony. Zresztą przez całą moją karierę poziom pchnięcia kulą na świecie był bardzo wysoki. Rywalizowałem z najlepszymi, choć łatwo nie było. Zawsze walczyłem i ta rywalizacja napędzała mnie w sporcie.

Nie spodziewał się pan, że tak daleko zajdzie w tej konkurencji?

- Jak zaczynałem to miałem piętnaście lat. Wtedy chciałem po prostu coś trenować, bo byłem żywym chłopakiem. Sport mi się bardzo spodobał, ale to naprawdę ciężki kawałek chleba. Niemniej to była bardzo fajna przygoda. Zajęła mi dwadzieścia lat, ale dopiero z czasem się zmieniało. Zaczęło się od zainteresowania, przerodziło w pasję, a w końcu też w zawód.

Odchodzi pan w momencie, kiedy mamy następcę - Konrada Bukowieckiego, który jest najlepszym juniorem na świecie.

- Jest jeszcze Michał Haratyk, który także pcha daleko i zdobywa medale na wielkich mistrzostwach. Na pewno nie będą mieli łatwo, bo teraz następuje zmiana pokoleniowa. Są kulomioci w wieku 24-26 lat, którzy pchają daleko i będą dominować.

Wielu rad im pan udzielił?

- Rady im udzielałem, ale oni preferują inną technikę.

Ale jest pan jedną z nielicznych osób, które świetnie znosiły trudy wielkich imprez i potrafiły się do niego przygotować mentalnie. Wygrywał pan nawet wtedy, kiedy nie był wielkim faworytem.

- Tak, to jest bardzo ważne, aby znać swój organizm i umieć nim pokierować.

Niektórzy sportowcy mają problem z "życiem po życiu". Natomiast pan ma już wszystko zaplanowane.

- Zaczynam nowe życie. Będę działał w strukturach Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.  To jest czas na nowe wyzwania.

Marzy pan o tym, by zostać prezesem związku?

- To nie jest tak, że mi się to marzy. Marzenia to miałem w sporcie. Tutaj czuję raczej powinności. Biorę na siebie odpowiedzialność za swoją dyscyplinę. Chcę by się rozwijała i chcę wejść w te struktury.

Rozmawiał Patryk Kurkowski

Czy Tomasz Majewski powinien zostać prezesem PZLA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×