Konrad Bukowiecki: To jakaś nieśmieszna komedia

Newspix / MAREK DEMBSKI / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki
Newspix / MAREK DEMBSKI / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki

- To wygląda jak nieśmieszna komedia, żenada i absurd - Konrad Bukowiecki komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty kolejną odsłonę sprawy wykrycia u niego w ubiegłym roku niedozwolonej substancji. W środę Polak otrzymał od IAAF reprymendę.

W tym artykule dowiesz się o:

W lipcu 2016 roku Konrad Bukowiecki został mistrzem świata juniorów w Bydgoszczy, bijąc jednocześnie rekord świata do lat 20 (23,34 m.). Niespełna dwa miesiące później okazało się, że w próbce, którą pobrano od Bukowieckiego podczas mistrzostw, wykryto obecność higenaminy, niedozwolonego stymulantu.

Na polskiego kulomiota od razu padło podejrzenie stosowania dopingu. Po aferze z polskimi sztangistami wyrzuconymi z igrzysk olimpijskich w Rio właśnie za doping, wrzucono Bukowieckiego do jednego worka z braćmi Zielińskimi. Sprawa kulomiota okazała się jednak diametralnie różna.

Niedozwolony stymulant znalazł się w odżywce, którą Bukowiecki kupił na własną rękę. Na opakowaniu widniał napis doping free (z ang. bez dopingu), a w składzie nie podano higenaminy. Zawodnik niedozwolony środek przyjął więc nieświadomie. Co więcej, higenamina nie była wówczas wymieniona przez WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) na liście substancji i metod zabronionych w sporcie. Dopiero od tego roku trafiła na czarną listę podana z nazwy. W 2016 roku traktowano ją jako związek o podobnej budowie chemicznej do niektórych substancji zakazanych.

- Nigdy nie ukrywałem, że tę odżywkę kupiłem sam. Nie mogę podać nazwy producenta, ale była to odżywka renomowanej firmy, która szeroko się reklamuje w mediach. Wychodzi na to, że zanim cokolwiek zjem będę musiał to zanieść do laboratorium. To co się dzieje, to naprawdę jakiś absurd. Od zawsze byłem ostrożny przy doborze odżywek, dmuchałem na zimne, analizowałem skład i nigdy nie przypuszczałem, że może mi się coś takiego przytrafić - mówi Bukowiecki w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka i Artur Boruc w MMA? Łukasz "Juras" Jurkowski zabrał głos

Po ogłoszeniu wyników próbki, kulomiot szybko zapewnił o swojej niewinności i zgłosił gotowość do współpracy przy wyjaśnieniu sprawy. Na swój koszt zbadał podejrzaną odżywkę, wcześniej zdobywając zgodę od IAAF (Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych), aby wyniki testu mógł zostać uznany za dowód. Badanie potwierdziło obecność higenaminy, chociaż na etykiecie opakowania nie była wymieniona.

W grudniu, polska Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie przyznała, że substancja została przyjęta przez zawodnika nieświadomie, ale nałożyła na Bukowieckiego naganę. 20-latek do dzisiaj ma żal o takie postanowienie Komisji. - Według mnie jest to słaba akcja. To chore, że polska Komisja, znając całe tło sprawy, ukarała swojego człowieka, a nagana jest już karą - mówi kulomiot. - Każdy, kto ma trochę rozumu w głowie, wie jak ta sprawa wyglądała. Wnosiłem o to, aby mnie uniewinniono, w najgorszym wypadku upomniano. Pan Michał Rynkowski (dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie) wyszedł jednak z wnioskiem o naganę - dodaje.

W środę Bukowiecki otrzymał wiadomość od IAAF, w którym Stowarzyszenie nakłada na niego "reprymendę" oraz unieważnia jego wyniki uzyskane w dniach 19-24 lipca 2016 roku. Tym samym został mu zabrany tytuł mistrza świata juniorów i rekord świata.

- To znaczyło dla mnie bardzo wiele, a teraz zostanie mi to zabrane - mówi Bukowiecki, który może się jeszcze odwoływać od postanowienia IAAF, ale nie ukrywa, że powracającą sprawą higenaminy jest już zmęczony. - Nie wiem, czy warto składać apelację. Zastanawiam się, czy gra jest warta świeczki, bo jestem już tym zmęczony. Ten temat już dawno zostawiłem za sobą, a teraz, tuż przed sezonem znów muszę to przeżywać. Wiadomo, jak ludzie reagują na słowo "doping", a mało kto zada sobie trud i przeanalizuje, jak ta sprawa wyglądała i w jaki sposób substancja trafiła do mojego organizmu. Jest mi przykro, że ponownie muszę przez to przechodzić. Moja rodzina też to bardzo przeżywa.

Co ciekawe, w kwietniu ubiegłego roku tę samą substancję znaleziono u Mamadou Sakho, piłkarza Liverpoolu, u którego higenaminę wykryto po meczu z Manchesterem United. Francuz zażył ją świadomie i najpierw został zawieszony na miesiąc, ale w lipcu UEFA oczyściła go z zarzutów. Wówczas WADA nie protestowała.

Źródło artykułu: