To była deklasacja. Polki mocne jak nigdy

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

Choć zabrakło Justyny Święty, polska sztafeta zdeklasowała rywalki na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Lille. Biało-Czerwone osiągnęły drugi najlepszy w tym roku czas na świecie.

To był wielki pech. Na kilka dni przed wyjazdem na Drużynowe Mistrzostwa Europy do Lille Justyna Święty doznała kontuzji stawu skokowego, gdy schodziła po schodach i jej występ we Francji był wykluczony. Polska sztafeta 4x400 metrów została pozbawiona swojej liderki i najszybszej zawodniczki.

Święty jest bowiem w tym sezonie w życiowej formie. Kilkanaście dni wcześniej pobiła swój rekord życiowy i doprowadziła go do wyniku 51,15 - drugiego najlepszego wyniku w tym sezonie w Europie. W Lille polska sztafeta udowodniła jednak ponad wszystko, jak mocną jest drużyną.

Biało-Czerwone, w składzie Iga Baumgart, Patrycja Wyciszkiewicz, Martyna Dąbrowska, Małgorzata Hołub okazały się najlepsze, pokonując Brytyjki i Francuzki, podobnie jak na Halowych Mistrzostwach Europy w Belgradzie. Zdobyły maksymalną liczbę punktów dla całej reprezentacji, co bardzo pomogło w wywalczeniu ostatecznie srebrnego medalu imprezy.

Co więcej, osiągnęły przy tym znakomity czas 3:27,60 - najlepszy na Starym Kontynencie w 2017 roku i drugi najlepszy na świecie. I to wszystko pod nieobecność Święty, którą znakomicie zastąpiła w składzie Dąbrowska, która również biega w tym sezonie najszybciej w życiu (52,01).

ZOBACZ WIDEO Rajd Polski: Czas poczuć prędkość

- W końcu musiałam się rozpędzić, chyba nadszedł czas - mówiła po biegu zadowolona zawodniczka UKS 19 Bojary Białystok. Z kolei biegnąca na ostatniej zmianie Hołub znakomicie odparła atak rewelacyjnej w tym sezonie Ukrainki Olgi Ziemliak.

- Mam nadzieję, że Justyna jest ze mnie dumna. Ja jestem dumna z siebie i pozostałych dziewczyn - powiedziała na antenie TVP Sport Hołub. Dodała, że najwyższy czas na poprawienie liczącego już 12 lat rekordu Polski - 3:24,49. - Dziewczyny, które go ustanowiły, nie mogą spać spokojnie - powiedziała 24-latka.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że musi się to stać właśnie w tym roku. Jeśli do zdrowia wróci Święty, a pozostałe cztery nie stracą formy, rekord Polski musi zostać pobity. Sytuację trzeba wykorzystać, ponieważ bardzo rzadko zdarza się, aby wszystkie sprinterki byłyby w tym samym sezonie w życiowej dyspozycji. A tak jest teraz.

Nowy rekord kraju jest niezbędny, aby walczyć o czołowe lokaty na mistrzostwach świata w Londynie. A mistrzyniom Europy nie wypada inaczej.

Komentarze (1)
avatar
yes
29.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na MŚ będzie mocniejsza konkurencja - może będzie dobrze?