Medale nad poprzeczką. Kamila Lićwinko i Sylwester Bednarek nadziejami na Londyn

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

Kamila Lićwinko i Sylwester Bednarek to polskie nadzieje na podium mistrzostw świata w Londynie. Oboje są w wysokiej formie, oboje zajmują miejsca w czołówce światowych list. Medale w Londynie wiszą nad poprzeczką.

Bednarek już raz był o krok od szczytu. W 2009 roku na MŚ w Berlinie zdobył brąz, krążek miał otworzyć piękną karierę. Wszystko przerwała kontuzja i dwie operacje.

Utalentowany zawodnik przepadł na lata, dopiero nawiązanie współpracy z Michałem Lićwinko pomogło mu wyjść na prostą. Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro jeszcze zawalił, ale już rok później został Halowym Mistrzem Europy. Teraz jedzie podbić Londyn.

Byle do finału

Człowiekiem jest skromnym, o medalu nie mówi głośno. - Najważniejsze, to wejść do finału. Nie ma nic gorszego niż eliminacje, bo głowa jest wówczas inna, człowiek nie walczy o miejsca, a jednak musi zaliczać wysokość po wysokości. Nie jest tak, jak w pchnięciu kulą, nie wystarczy jedna dobra próba. U nas wszystko funkcjonuje inaczej - wyjaśnia.

Medal? Nie mówi "tak", nie mówi "nie". - Zobaczymy - ucina. I uśmiecha się szelmowsko, bo formę ma. Na mitingu w Ostrawie skoczył już 2,32, podczas mistrzostw Polski w Białymstoku powtórka była blisko. To już wysokość medalowa.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdor nie marnuje czasu. Piękna randka Floyda Mayweathera

- Mój wynik z mistrzostw Polski jest bardzo dobry. Optymistyczny. Sprawdziłem się w deszczu, a przecież poprzedni medal też zdobyłem w podobnych warunkach - przypomina. Przewiduje też, że podium da w Londynie 2,34 metra. To były dla niego rekord życiowy. Zapowiada więc: - Chciałbym go pobić przy ładnej pogodzie!

"Życiówka" po medal

Rekordu (dziś to 1,99) do medalu potrzebuje też Lićwinko.  Chce sobie odbić nieudane igrzyska olimpijskie (dziewiąte miejsce), po których różne myśli chodziły jej po głowie. - Długo nie mogłam zapomnieć tamtego występu, nie mogłam zebrać się w sobie. Nie zakończyłam jednak kariery, chciałam spróbować. Żeby za kilkanaście lat nie pomyśleć, że popełniłam błąd - mówi.

Opłaciło się. Jest w tym sezonie stabilna jak nigdy, wszystko idzie w dobrym kierunku. Magiczną granicę dwóch metrów mogła przeskoczyć już w Białymstoku, z rekordem minęła się o włos. - Jestem zadowolona, choć pozostaje niedosyt. Mam nadzieję, że uda mi się spożytkować tę energię na MŚ - mówi.

Wszystko o mistrzostwach świata w Londynie -->

I podkreśla, że jest gotowa, by w Londynie skakać wysoko ponad życiowy rekord.

- Poprzedni rok był dla mnie ogromnym doświadczeniem, z sezonu na sezon nabieram pewności - przyznaje Lićwinko. - Do poprawienia mam jeszcze rozbieg, na razie nie przyspieszam końcówki. Muszę to wszystko ułożyć w głowie i powtórzyć na zawodach. Nie nakręcam się, nie napalam. Żyję ze startu na start. Wszystko idzie w dobrym kierunku, najwyższą formę mam mieć właśnie na mistrzostwach świata.

Eliminacje męskiego skoku wzwyż zaplanowano na 10 sierpnia. Panie o finał powalczą dzień później.

Autor na Twitterze:

Komentarze (2)
avatar
yes
29.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Medale nad poprzeczką" - również zawodnicy do pewnej wysokości. Nie zdziwię się, jeżeli Lićwinko i Bednarek wrócą bez medali.
Wiele zależy od niej, od niego, od nich. 
avatar
Andy Iwan
26.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Licwinko robi cały czas progres te mistrzostwa to był jej cel . Bednarek
niewiem niewiem.wyniki niby już są .
Szanse ma każdy startujacy zawodnik medale- miód na serce dla każdego kibica
POWODZ
Czytaj całość