Paweł Wojciechowski: Trzeba skakać na chama

PAP/EPA / EPA/FRANCK ROBICHON
PAP/EPA / EPA/FRANCK ROBICHON

Paweł Wojciechowski przeżył ogromne nerwy w eliminacjach skoku o tyczce. - Przed ostatnią próbą miałem wielki mętlik w głowie, ale już ją oczyściłem - wyznał były mistrz świata, który w Londynie chce powalczyć o kolejny medal w swojej karierze.

W tym artykule dowiesz się o:

Prawdziwy horror przeżył w eliminacjach skoku o tyczce Paweł Wojciechowski. Dwukrotnie nasz zawodnik był o krok od odpadnięcia z zawodów już przed finałem - wysokości 5,60 i 5,70 zaliczał dopiero za trzecim podejściem, co kosztowało jego i polskich kibiców mnóstwo nerwów.

Emocje były tym większe, że Wojciechowski przyleciał przecież do Londynu jako kandydat do medalu. Po swoich niedzielnych skokach bydgoszczanin wyznał, że najlepsza wiadomość tego dnia to awans do finału. Nic więcej się nie liczy.

- Najgorsze w eliminacjach jest to, że trzeba zaliczyć wysokość, ale nie wiadomo jak to zrobić. Nie można pójść za mocno, ale jak zaczynam być ostrożnym, to wychodzi właśnie takie coś jak dzisiaj - powiedział nasz zawodnik i dodał, że eliminacje kosztowały go mnóstwo zdrowia.

- Przed ostatnią próbą miałem straszny mętlik w głowie, ale na szczęście cały stres już minął. Najlepszą wiadomością jest, że gorzej być nie może, będzie tylko lepiej. Już powiedziałem chłopakom, że oddałem ostatni skok eliminacji, oddam też ostatni skok finału - zapowiedział były mistrz świata.

ZOBACZ WIDEO Ewa Swoboda: Chcę zbliżyć się do rekordu życiowego (WIDEO)

Sobota również była dla Wojciechowskiego strasznie nerwowa. Otóż po raz kolejny w ostatnim czasie zgubiły się jego tyczki (oraz Piotra Liska), tym razem w drodze między Polską a Wielką Brytanią i do wieczornych godzin skoczek nie wiedział, czy w ogóle wystartuje w eliminacjach.

- Perturbacje z tyczkami strasznie na mnie wpłynęły. Nie miałem tutaj żadnej alternatywy, nie miałbym po prostu na czym skakać. Bardzo się bałem, że nie dotrą tutaj na czas i będę na nie czekał znów 1,5 tygodnia. A tyle czasu przecież nie miałem - zdradził.

- Na dodatek kontakt z lotniskiem był żaden, długo nic nie było wiadomo. Stresowałem się strasznie, przez co na dodatek nie mogłem spać. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło - wyznał. Na co możemy liczyć w jego wykonaniu w finale?

- Najbardziej boje się świadomości, że mogę tutaj zrobić naprawdę dużo i wtedy popełnię jakiś głupi błąd, który mnie tego pozbawi. Chciałbym doprowadzić do tego, by skakać tak jak w Lozannie - od początku do końca na twardych tyczkach i tak samo dobrze. To moje marzenie przed finałem. Znam już rozbieg, znam skocznię i wiem, co trzeba zrobić - biegać i skakać na chama, po prostu - podsumował.

Finał konkursu w skoku o tyczce rozpocznie się we wtorek o godz. 20:35. Oglądaj za darmo w WP Pilot.

Komentarze (0)