Justin Gatlin - zwycięzca wbrew wszystkim

Jest bohaterem niechcianym i niepotrzebnym. Najlepiej gdyby nawet w ogóle go nie było. Justin Gatlin, dwukrotnie łapany na dopingu, zdobył złoty medal mistrzostw świata na 100 metrów i popsuł pożegnanie Usaina Bolta.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Justin Gatlin - mistrz świata w biegu na 100 metrów z Londynu PAP/EPA / PAP/EPA/FACUNDO ARRIZABALAGA / Justin Gatlin - mistrz świata w biegu na 100 metrów z Londynu

To nie była historia z happy-endem. W ostatniej scenie jednorożec został zabity przez kłusownika. Najpierw było niedowierzanie, potem łzy. Gdy świat pochylił się nad losem jednorożca, kłusownik przyłożył palec do ust i dał do zrozumienia: "Zamknijcie się wszyscy".

Justin Gatlin, kłusownik sprintu, zepsuł święto sportu. Pokonał Usaina Bolta w dniu jego przejścia na emeryturę.

Do gry wrócił po cichu. Był to rok 2010, sierpień. Na prowincji, w Finlandii, a potem w Estonii, uzyskał wyniki 10,24 i 10,17. Dobre miejsce na przetarcie. Małe stadiony to chyba był niezły pomysł.

Świat sportu znienawidził go, gdy w 2006 roku wpadł na dopingu. Gdyby nawet wspaniałomyślnie przyjąć, że może zdarzyć się każdemu, to jemu "zdarzyło się" po raz drugi.

Najpierw był rok 2001, czerwiec. Zawodnik został zawieszony, gdy w jego organizmie wykryto amfetaminę. Miał wtedy 19 lat i dopiero pierwsze przebłyski obecności w mediach. Rok wcześniej dołączył do uczelni w Tennessee.

ZOBACZ WIDEO Sofia Ennaoui: Jestem przygotowana na wielkie bieganie (WIDEO)

Na stronie amerykańskiego komitetu olimpijskiego czytamy: "Początkowo nie był przeznaczony do sprintu. Przyszedł jako płotkarz. Jego trenerzy, Vince Anderson i Bill Webb szybko rozpoznali w nim potencjał sprintera. - Zobaczyliśmy, że może być jednym z najlepszych w historii - powiedział Anderson".

Zawodnik odwdzięczył mu się wygrywając dla uczelni sprint na 100 i 200 metrów w mistrzostwach uniwersytetów. Był pierwszym zawodnikiem od 1976, który tego dokonał. Przyszłość należała do niego. Aż do 12 czerwca.

Zawieszenie na 2 lata, w tak ważnym momencie kariery, mogło go zniszczyć. Gatlin odwołał się, uzasadniając, że obecność środków w organizmie to efekt wieloletniej kuracji na ADHD. Przypadłość została zdiagnozowana u niego, gdy miał 9 lat. Odwołanie zostało rozpatrzone pozytywnie. Ale też zaznaczono, że kolejny przypadek może skutkować dożywotnim wykluczeniem z jakichkolwiek zawodów.

Gatlin się ustabilizował, był coraz lepszy. W 2004 roku wygrał złoto na Igrzyskach olimpijskich w Atenach w czasem 9,85. W finale pokonał o włos Portugalczyka Obikwelu i swojego rodaka Moaurice'a Greena.

Dwa lata później poprawił o 2 tysięczne sekundy rekord świata Asafy Powella. Rekord świata 9.766 był fenomenalny, choć potem anulowany.

U Gatlina wykryto środki dopingujące. Pod koniec lipca zawodnik przyznał, że wyniki kwietniowych badań dały wynik pozytywny. A próbka B je potwierdziła. Miał wtedy 24 lata i werdykt komisji - 8 lat - brzmiał jak dożywocie. Nikt po nim nie płakał. Potraktowany został jak najgorszy przestępca. Może słusznie. Oczywiście sam się nie przyznał. Zapewnił, że nigdy nic nie brał. Tak jak zapewnia niemal każdy złapany na dopingu.

Zawodnika wspomagał trener Trevor Graham, znany z tego, że aż 8 jego zawodników wpadało na dopingu. Obaj jechali na tym samym wózku. Wózku, który spadł w przepaść. Graham "zginął na miejscu" - został dożywotnio zdyskwalifikowany, Gatlin odniósł poważne rany - ostatecznie musiał odczekać 4 lata.

Gdy wrócił w 2010 roku świat wyglądał zupełnie inaczej. Te 4 lata nieobecności zawodnika to narodziny jednej z największych gwiazd w historii światowego sportu. Usain Bolt zdobył "koronę" w 2008 roku w Pekinie i zawłaszczył ją ku uciesze tłumów. Wtedy wydawało się, że na zawsze. Ludzie pokochali jego czysty talent, również dlatego, że był faktycznie czysty.

Rok po powrocie do sportu Gatlin znowu był w wielkiej formie. Pobił nawet rekord świata, ustanowił nieprawdopodobny wynik 9,45, tyle że było to w japońskim programie rozrywkowym, a pomagały mu maszyny wywołujące wiatr do prędkości 20 m/s.

W 2012, już przy znacznie mniejszym wietrze (0,9 m/s), pokonał w Dausze Powella. Wynik 9,74 kazał widzieć go w roli kandydata do złota na Igrzyska w Londynie. Musiał jednak zadowolić się brązem. Przegrał z Boltem i kolejnym "pociskiem z Jamajki", Yohanem Blake. 4 lata później, w Rio de Janeiro, był drugi. Za Boltem.

Trudno powiedzieć, że w Londynie go zdetronizował, ale na pewno popsuł mu święto. Sam powiedział, że trudno wyobrazić sobie biegi bez Bolta. Ukląkł przez Jamajczykiem i złożył mu hołd.

Nie ma wątpliwości, że gdyby nie trafił na czas Bolta, fenomenu, byłby sportowcem znacznie bardziej utytułowanym. Ale może też bardziej znienawidzonym. Kariera Gatlina, to historia na film, który wymyka się prostym schematom.

Czy Justin Gatlin w 2006 roku powinien być zdyskwalifikowany dożywotnio?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×