Najmniejszych problemów nie miała w eliminacjach skoku wzwyż Kamila Lićwinko . Polka udowodniła w nich, że jest w wysokiej formie. Bez zrzutki zaliczyła trzy kolejne wysokości (1.85, 1.89 i 1.92).
Po swoim starcie nasza zawodniczka nie ukrywała radości. Lićwinko wyraźnie odetchnęła, ponieważ zawsze bardzo stresuje się eliminacjami. Jednak te w Londynie były dla niej wyjątkowe.
- To chyba były najmniej stresujące mnie eliminacje w życiu, nigdy tak dobrze się nie czułam. Zawsze się denerwuje, ale czułam się dobrze i ze skoku na skok się rozkręcałam. Było coraz lepiej, co raz pewniej. To mnie bardzo podbudowało przez sobotnim finałem - powiedziała 31-latka.
- Czułam duży luz. W środę wieczorem emocje jakby całkiem ze mnie zeszły, dobrze też że pogoda się poprawiła. To mnie bardzo ucieszyło przed eliminacjami. Jakie nastawienie na sobotni finał? W piątek na spokojnie przeanalizujemy z Michałem (Michał Lićwinko - trener i mąż skoczkini) skoki i dopiero będziemy rozmawiać o nastawieniu na finał - zdradziła.
Była mistrzyni świata w hali nie chciała jednak mówić głośno o swoim celu przed sobotą. Oceniła tylko, że jej dyspozycja powinna być wysoka.
- Jestem bardzo dobrze przygotowana, mam za sobą wiele udanych konkursów w tym sezonie, świetne treningi i chcę to potwierdzić. Michał ustalał wszystko tak, by najwyższa forma była właśnie w sobotę. Medal? Unikam myślenia o podium. Nie chcę się dodatkowo stresować, ponieważ już sama jestem dla siebie bardzo wymagająca - podsumowała zawodniczka.
Z Londynu Tomasz Skrzypczyński
ZOBACZ WIDEO Żona, mama i kibice powitali Adama Kszczota w Polsce (WIDEO)
dobrych zawodników w konkurencjach technicznych to by było inaczej