W organizmie mistrza olimpijskiego z Pekinu na 1500 metrów i trzykrotnego mistrz świata na tym dystansie wykryto erytropoetynę. Potwierdziła to już próbka B. - Sam walczyłem z zakazanymi środkami w Kenii. Nie chciałbym zrujnować wszystkiego nad czym pracowałem od 2007 roku. Dlatego wierzę, iż udowodnię, że nie mam z dopingiem nic wspólnego - stwierdził Asbel Kiprop, gdy poinformowano o wynikach badania próbki A.
Do dopingowej wpadki rywala odniósł się na Facebooku Marcin Lewandowski. Reprezentant Polski nie pozostawił na Kenijczyku suchej nitki. Urodzony w Szczecinie biegacz bardzo ostro skrytykował Kipropa. - Jeśli to prawda to jest złodziejem! To frajerstwo - pisał jeszcze przed potwierdzeniem dopingu u Kipropa.
- Dzieje się tak, bo nie ma konsekwencji brania dopingu. Dyskwalifikacja to nie kara. Po pierwsze powinien oddać wszystkie zarobione pieniądze, a po drugie ciężkie roboty w kamieniołomach - stwierdził Lewandowski.
Jeden z kibiców pod postem polskiego lekkoatlety napisał, że za doping powinna być kara dwóch lat więzienia. - Najlepsze, co można zrobić. Marzę o tym - odpisał Lewandowski. - Nienawidzę dopingu w sporcie, bo jest zakazany. A jak ktoś go stosuje, to oszukuje innych i okrada - dodał reprezentant Polski.
Sama kontrola dopingowa Kenijczyka miała miejsce pod koniec 2017 roku.
ZOBACZ WIDEO Jarosław Niezgoda: Reprezentacja? Na nic nie liczę