Adam Kszczot. Tam gdzie zegarek chodzi inaczej

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Bardziej motywują porażki czy zwycięstwa?

Porażki dłużej zostają w głowie i łatwiej z nich wyciągnąć lekcje. Jaką ostatnią dobrą rzecz pamięta pan w swoim życiu? Coś, co pozytywnie zaskoczyło?

Muszę chwilę pomyśleć.

A złą, traumatyczną?

To znaleźć łatwiej.

Tak właśnie działa nasz umysł.

Co bardziej napędza?

To już inne pytanie. Każdego motywuje co innego. Mnie na przykład rodzina.

Od dawna pracuje pan z Janem Blecharzem (psycholog sportu, jeden z twórców sukcesów Adama Małysza)?

Zaczęliśmy w 2017 roku. Spotkałem się z nim kilka lat wcześniej i wszystko miałem ułożone, na swoim miejscu. A później, jak to w życiu, niektóre rzeczy uległy zmianie. Musiałem je na nowo poustawiać, przewartościować.

To trudne? Przyznanie się przed samym sobą: "Nie radzę sobie, potrzebuję pomocy z zewnątrz"?

Nie. Wie pan, co jest trudne? Stanąć rano przed lustrem i szczerze ze sobą porozmawiać. Proszę spróbować i potem powiedzieć, czy było lekko.

Często rozmawia pan ze sobą?

Oczywiście.

Jakie efekty to przynosi?

Tego panu nie powiem. Proszę samemu spróbować.

O czym powinno się rozmawiać?

O tym, co nas trapi. Trzeba zadawać sobie trudne pytanie. Nie chodzi o to, żeby stanąć przed lustrem i powiedzieć: "Hej, przystojniaku". To nie zadziała. Chodzi o to, aby wytłumaczyć sobie pewne rzeczy i znaleźć drogę tam, gdzie mamy trudności, gdzie stoją przed nami wyzwania. To pomaga.

Myślał pan o karierze coacha, trenera, mówcy?

Prowadzę mowy motywacyjne. Zaczynam powoli wchodzić na ten rynek i bardzo mi się podoba. To, co mi wydaje się naturalne, jest bardzo pożądane przez ludzi żyjących inaczej. Codzienność sportowca przez analogię można łatwo przenieść na normalne życie. Cieszę się, że moje spojrzenie na świat otwiera innym oczy.

Sukces daje wiarygodność.

To dość oklepane, ale sukces jest najlepszym mówcą. Nie trzeba wówczas ogromnej charyzmy, aby dotrzeć do ludzi.

Igrzyska. Co to hasło panu mówi?

Fajna impreza. Byłem dwa razy, pojadę i trzeci. Brakuje mi tego jednego krążka z panteonu imprez światowych. Wszystko jest jednak przede mną. Wyciągnąłem wnioski z poprzednich igrzysk i już ich nie roztrząsam.

Przed wyjazdem do Rio mówił pan Pawłowi Wilkowiczowi: "ja jestem już stary, ja już nie mam czasu".

Prawdziwa sportowa młodość jest między 22 a 25-26 rokiem życia, wtedy możesz bezkarnie popełniać błędy. W moim wieku za pomyłki trzeba płacić. W zamian dostaje się doświadczenie.

I tym doświadczeniem sportowiec dojrzały jest silniejszy.

Teraz może być tylko lepiej.

W jakim wieku kończy się dobre bieganie na 800 metrów, gdzie na tym dystansie ciągnie się smuga cienia?

Powie mi to moje ciało. Jeżeli trening przestanie być responsywny i przestanie dawać wynik, będę musiał reagować.

Ma pan fajne hobby. Majsterkowanie.

Tak, można to nazwać moim hobby.

Synkowi już pan coś wyskrobał?

Na razie nie było okazji. Trwa przecież sezon, a on jeszcze nie ma preferencji. Generalnie praca w drewnie wymaga trochę wysiłku i czasu. Kiedy z rodziną przeprowadzimy się z mieszkania do własnego domu to mogę zapewnić, że wszystkie dziecięce meble ogrodowe będą mojej roboty.

W jednym z wywiadów powiedział pan: "podły jestem".

Bo jestem.

Dlaczego?

Ludzie, którzy mówią, co myślą, są podli. Taka obiegowa opinia. A ja - kiedy uważam, że coś jest warte powiedzenia - to mówię. Jeżeli się to komuś nie podoba, trudno.

Miał pan czasem wrażenie, że niektórzy dziennikarze podchodzą do pana z respektem? Boją się trochę?

Tak. Zdarzało mi się odprawiać dziennikarzy, którzy trafiali do mnie z przypadku. Albo na zamknięte pytania odpowiadać: "tak" i "nie". Ja przygotowuję się do swojej pracy i jeżeli przychodzi do mnie dziennikarz, to też powinien być przygotowany. Nie jest sztuką rozmawiać o niczym.

Czasem wystarczy tylko zajrzeć do Wikipedii. Poświęcić kilkanaście minut. Jeżeli ktoś mnie pyta, czy biegamy w prawo czy w lewo, albo ile metrów ma kółko na stadionie, to ja dziękuję za takie rozmowy.

Koloryzuje pan?

Nie, to nie są przykłady na wyrost. Takie pytanie się zdarzają. Trudno.

Piłka nożna jest banalna?

Prowokacyjne pytanie.

Cytat. Z pana.

Wciąż tak uważam. Futbol jest banalny w odbiorze, zwłaszcza polska liga. Dużo łatwiej jest obejrzeć mecze piłki nożnej, nie angażując się w wydarzenie, niż chociażby imprezę na stadionie lekkoatletycznym. U nas często w tym samym czasie odbywają się skok w dal, skok o tyczce, pchnięcie kulą i biegi. Dla widza to duże utrudnienie.

Pan piłkę ogląda?

Mecze reprezentacji, w towarzystwie znajomych, owszem. Trzymam za piłkarzy kciuki, przecież wszyscy nosimy orzełka na piersi. Bez względu na to, o jakim sporcie mowa.

Zobacz inne teksty -->

Autor na Twitterze:

Czy Adam Kszczot zostanie latem w Berlinie mistrzem Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×