Świetny początek sezonu
U progu sezonu Marcelina Witek dysponowała kapitalną formą. Regularnie rzucała powyżej 60 metrów. 5 maja podczas rywalizacji w Białogardzie zawodniczka AML Słupsk posłała oszczep na odległość 66,53 m. Do rekordu Polski, należącego do Marii Andrejczyk, zabrakło niewiele. Witek osiągnęła drugi wynik w historii.
Ponadto było to o ponad 7 metrów dalej niż wyznaczone przez PZLA minimum kwalifikacyjne do mistrzostw Europy w Berlinie. Później Marcelina Witek doznała kontuzji obręczy barkowej, co wykluczyło ją z rywalizacji. Po jej wyleczeniu zawodniczka zdołała wystąpić chociażby w Mistrzostwach Polski, w których zwyciężyła bez większych problemów.
Kontrowersyjna decyzja
Osiągnięcie drugiego w historii polskiego oszczepu wyniku, a także zdobycie mistrzostwa Polski okazało się niewystarczające do otrzymania powołania na nadchodzące ME w Berlinie. Dyrektor sportowy PZLA, Krzysztof Kęcki, w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty krótko skomentował tę decyzję. - Powodem braku w składzie na ME jest niedoleczona kontuzja obręczy barkowej, która uniemożliwia osiągnięcie wysokiej dyspozycji startowej w drugiej części sezonu.
Sama zawodniczka jest innego zdania. - Chciałabym dowiedzieć się, który lekarz stwierdził lub ewentualnie wydał zakaz rzucania, bo byłam w Carolina Medical Center w Warszawie i Rehasport w Poznaniu i żaden lekarz nie zabronił mi rzucać - mówiła Witek.
W obronie 23-letniej oszczepniczki stanął m.in. Paweł Czapiewski, brązowy medalista MŚ z Edmonton (2001) w biegu na 800 metrów. - (...) nie mają oni prawa decydować za NAS. Za mnie i za trenera. Mogą mnie oczywiście potem ze startu rozliczyć - ich prawo. Ale choćby Marcelina (Witek - dop. MK) 3 dni przed startem miała problem rzucić 50 metrów, to nikt jej nie ma prawa odmówić startu w Berlinie. Bo może taki ma z trenerem plan. Nic ludziom, którzy na ani jednym jej treningu nie byli do tego - napisał były biegacz na Facebooku.
Troska PZLA?
Polski Związek Lekkiej Atletyki w środę wydał oświadczenie, w którym wyjaśnia powody decyzji. Przeczytać można w nim m.in., że aktualne wyniki Marceliny Witek są dalekie od tych, które osiągała na początku sezonu. Ponadto w związku uważają, iż ta decyzja podjęta została w trosce o zdrowie zawodniczki, dalszy rozwój jej kariery sportowej oraz na podstawie informacji o stanie zdrowia przekazanej przez Kierownika Zespołu Medycznego Związku i trenera zawodniczki (całość dostępna TUTAJ).
Z treścią oświadczenia nie zgadza się trener i jednocześnie ojciec zawodniczki Mirosław Witek, który za pośrednictwem Facebooka przedstawia własną wersję zdarzeń. W poniedziałek, kilka godzin po ogłoszeniu decyzji o braku powołania dla 23-latki, trener Witek zaprezentował treść korespondencji wymienianej z dyrektorem sportowym PZLA (całość dostępna poniżej).
Decyzja zgodna z regulaminem
Przedstawiciel PZLA w rozmowie z portalem sport.pl zaznaczył, iż decyzja została podjęta zgodnie z regulaminem. Jeden z zapisów mówi bowiem o tym, że do wyjazdu na mistrzostwa nie wystarczy osiągnięcie minimum. Należało także wykazać się wysoką formą sportową podczas Mistrzostw Polski w Lublinie. Dodajmy, że Marcelina Witek zdobyła w Lublinie złoty medal.
Polska kadra na nadchodzące mistrzostwa Europy w Berlinie liczy aż 86 sportowców. Wśród nich zabraknie Marceliny Witek i tym samym w stolicy Niemiec żeński oszczep nie będzie miał żadnej przedstawicielki. To nie jedyna kontrowersyjna decyzja PZLA. Z brakiem powołania nie może pogodzić się również chodziarz Rafał Fedaczyński.
Przypomnijmy, że ME rozpoczną się w najbliższy poniedziałek, 6 sierpnia. Potrwają przez cały tydzień. Zakończenie zaplanowane zostało na 12 sierpnia.
ZOBACZ WIDEO Problemy triumfatorki juniorskiego Wimbledonu przed turniejem. Świątek: "W Polsce nie ma warunków"