Polki nie wymieniano w gronie faworytek do awansu, zwłaszcza że w eliminacjach nie błysnęła. Półfinał to jednak zupełnie inna historia. Iga Baumgart-Witan nie dała się ponieść emocjom, trzymała swoje tempo i wbiegła na ostatni wiraż razem z czołówką. Zdołała jeszcze wykrzesać z siebie dodatkowe siły i zostawiła rywalki na finiszu! Nieznacznie wyprzedziła Litwinkę Serksnienie, za to o prawie pół sekundy odstawiła trzecią Brytyjkę Onuorę i z dużym zapasem weszła do finału.
Czas szokujący, 51,35 s, dziewiąty wynik w historii konkurencji w Polsce i rekord życiowy poprawiony o 0,36 s. Na tym dystansie to kosmiczna różnica. W sumie Baumgart-Witan uzyskał szósty czas półfinałów.
Klasę pokazała najszybsza z Polek. Justyna Święty-Ersetic pobiegła w swoim stylu - spokojnie, według nakreślonej taktyki, jak przystało na czołową zawodniczkę Europy. Reprezentantka Biało-Czerwonych po prostu utrzymała tempo, wyszła na pierwszą lokatę i spokojnie wpadła na metę jako pierwsza (51,23 s). W tyle zostawiła mistrzynię kontynentu, Libanię Grenot. Polka będzie jedną z głównych kandydatek do medalu.
Wysokiego tempa nie wytrzymała Małgorzata Hołub-Kowalik, która po znakomitym początku osłabła i zajęła piąte miejsce. Finał nie dla niej.
ZOBACZ WIDEO Marcin Lewandowski nie boi się pogody. "Dwa dni na regenerację wystarczą"
Dobra forma naszych specjalistek od jednego okrążenia cieszy zwłaszcza w kontekście sztafety. Szkoda tylko, że finał biegu drużynowego zaplanowano ledwie 1,5 godziny po indywidualnej konkurencji.
7 dni jest za malo by ulozyc sensowny terminarz.
400 i 400 sztafeta akurat w jednym dniu, po 1,5 godzinie, dlaczego?
Jest jakies sensowne wyjasnienie?