Problemy Paula Koecha zaczęły się w czerwcu. Wtedy słynny biegacz trafił do szpitala, gdy nagle zaczął skarżyć się na silne bóle głowy. 49-latek od tamtego czasu walczył z chorobą, która nie została ujawniona opinii publicznej. Kenijczyk zmarł rano 4 września w szpitalu w Nairobi.
Na razie media nie podają, co dokładnie było przyczyną śmierci. Wszyscy są jednak wstrząśnięci, bo odszedł wielki sportowiec. Po śmierci wspomina go była mistrzyni Sally Barsosio, dla której Koech był wujem.
- Przyszedł do naszego domu pewnego dnia w 1993 roku. Po rozmowie z moją matką powiedział mi, by poważnie potraktowała lekkoatletykę. Obiecał mnie wspierać i to robił. Zdecydowałam się trenować biegi na 10 000 m, a on ściśle monitorował moje wyniki i namawiał, by podnosić wymagania. Paul Koech był wspaniałym człowiekiem - komentuje Barsosio.
Kenijczyk był czołowym półmaratończykiem. Największy sukcesy osiągnął w 1998 roku, gdy w Zurychu wygrał mistrzostwa świata. Podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie w 1996 roku zajął szóste miejsce.
Koech służył także w kenijskich siłach obronnych, gdzie doszedł do stopnia majora. Tam także szkolił żołnierzy w biegach.