Kamil Kołsut z Ostrawy
Po meczu narodów na Pucharze Świata w Londynie i klasycznej walce o medale mistrzostw Europy tym razem lekkoatletów czekają biegi, skoki, pchnięcia oraz rzuty ku chwale bliżej nieokreślonej zbiorowości kontynentu. I tak na Stadionie Miejskim w Ostrawie, gdzie co roku odbywa się znakomity mityng Zlata Tretra, do walki o trofeum złożone z 116 kryształowych pałeczek przystąpią drużyny Europy, Azji/Pacyfiku, Afryki oraz Ameryki.
Polaków, jak przystało na lekkoatletycznych przymusów Starego Kontynentu, będzie sporo. Powołania do drużyny dostali Anita Włodarczyk, Paulina Guba, Sofia Ennaoui, Michał Haratyk, Wojciech Nowicki, Anna Sabat, Marcin Lewandowski, Michał Rozmys oraz Justyna Święty-Ersetic. Ta ostatnia pobiegnie zarówno indywidualnie, jak i w sztafecie. Naszych pewnie byłoby w składzie Europy jeszcze więcej, gdyby nie limit: jeden reprezentant kraju = jedna konkurencja.
Mityng innowacji
Zarys reguły gry jest jasny, bo meczowy. Każdą ekipą w danej konkurencji będzie reprezentowało dwóch zawodników, a suma miejsc zaowocuje punktacją 8-6-4-2. Zdobycz się zdubluje, jeśli przed rozpoczęciem rywalizacji ambasador drużyny przyzna swojemu reprezentantowi jokera. A takie w kieszeni ma dwa: jeden dla mężczyzny, drugi dla kobiety.
Pożyczka z żużla to tylko wstęp do nowości, jaką przygotowali organizatorzy. I tak na przykład bieg na 3000 metrów będzie "eliminatorem", na podobieństwo kolarskiego wyścigu australijskiego. Na koniec trzeciego, czwartego, piątego i szóstego okrążenia z gry wypadnie jeden zawodnik.
Rywalizację w skoku w dal, trójskoku, pchnięciu kulą, rzucie dyskiem, rzucie młotem oraz rzucie oszczepem rozpocznie ośmiu uczestników. Po trzech rundach - fazie eliminacyjnej - walkę o wynik zakończy słabszy reprezentant każdego kontynentu. Czwarta runda to półfinał. Wynik osiągnięty w tej próbie przesądzi o awansie do dwuosobowego finału. Losy zwycięstwa rozstrzygnie piąta próba.
To kiepskie wieści dla Polaków, zwłaszcza Haratyka, Nowickiego i Guby. Wystarczy bowiem, by po trzech rzutach nasi byli słabsi od europejskich rywali - odpowiednio Tomasa Stanka, Bence Halasza i Christiny Schwanitz - by zakończyć rywalizację na miejscach 5-8. Nietrudno wyobrazić sobie także sytuację, w której liderka światowych list Anita Włodarczyk pechowo pali próbę w czwartej kolejce i - choć jest faworytką - kończy zawody poza podium.
Zarówno rywalizację sobotnią, jak i niedzielną zamknie sztafeta mieszana złożona z dwóch kobiet i dwóch mężczyzn. Trudny orzech będą musieli zgryźć trenerzy, bo zawodnicy mogą być ustawieni na trasie w dowolnej kolejności. W zespole Europy Święty-Ersetic może więc na przykład odebrać pałeczkę od Lisanny de Witte, pościgać się z mężczyzną i przekazać ją Kevinowi Borlee.
Gwiazdy nad Ostrawą
- Zmiany mają wprowadzić więcej dramatyzmu i dać kibicom więcej zabawy - mówi szef Komitetu Organizacyjnego Libor Varhanik. Na razie Czech może w kajecie odznaczyć pierwszy sukces, bo już w piątek bilety z kas wyszły i stało się jasne, że zawody obejrzy z trybun komplet widzów. Gospodarze będą dopingować czterech rodaków, bo w składzie Europy znaleźli się Stanek, Simona Vrzalova, Jakub Vadlejch oraz Nikola Ogrodnikova.
Obok nich wielkich postaci będzie dostatek, na ostrawskim niebie zaświeci prawdziwy gwiazdozbiór. W Pucharze Kontynentalnym wystartują między innymi Noah Lyles, Ramil Guliyev, Emmanuel Korir, Jacob Ingebrigtsen, Conseslus Kipruto, Anderraham Samba, Karsten Warholm, Renaud Lavillenie, Tomas Walsh, Christian Taylor, Marie-Josee Ta Lou, Dafne Schippers, Caster Semenya, Sifan Hassan, Maria Lasitskene, Ekaterini Stefanidi, Caterine Ibarguen czy Sandra Perković.
ZOBACZ WIDEO: Konrad Bukowiecki: Kibice w Niemczech dali nam owacje na stojąco
Chwała dla drużyny do jedno, wielcy przede wszystkim powalczą o szmal. Lekkoatleci generalnie krezusami nie są, więc imprezy premiowane w dolarach - a na przykład ME tylko chwałą premiowane były - to zawsze wydarzenie pożądane oraz wyjątkowe. I tak w Ostrawie każdy zwycięzca konkurencji zgarnie 30 tysięcy dolarów, kolejne miejsca przyniosą zaś kolejno 15, 10, 7, 5, 3, 2, 1. To ponad połowa puli, jaką zarobić mogli bohaterowie sezonu w finale Diamentowej Ligi.
Emocje więc będą, bo stawka jest nielicha. Nic to, że dla wielu to ostatnia próba przed urlopem i myślami będą już częściowo na wakacjach. Otwarcie pierwszego dnia lekkoatletycznych zmagań w sobotę o godzinie 14:30.
Autor na Twitterze: