Film dokumentalny opowiada historię Oscara Pistoriusa. Niepełnosprawny biegacz walczył o to, by rywalizować w zawodach z pełnosprawnymi rywalami. W filmie nie pominięto również tragicznych historii z życia biegacza. 14 lutego 2013 roku Pistorius zamordował swoją dziewczynę, Reevę Steenkamp. I właśnie o to pretensje mają bliscy ofiary.
W filmie nie brakuje przerażających obrazów, a bliscy zwrócili uwagę na mnóstwo krwi. Pokazano martwe ciało na miejscu zbrodni. Simone Cowburn, siostra Reevy Steenkamp, skrytykowała osoby tworzące film za zdjęcia z łazienki, zakrwawionego korytarza i broni, która została użyta do zabójstwa. Pistorius za zbrodnię został skazany na 13 lat pozbawienia wolności.
Cowburn jest oburzona, że pięć lat po morderstwie twórcy filmu uznali za konieczne odsłonić mrożące krew w żyłach obrazy jej zmarłej siostry leżącej na podłodze. - Moi rodzice nie są młodzi i obawiam się, że to będzie miało na nich negatywny wpływ. Mój ojciec ma problemy z sercem - przyznała.
- Zastanawia mnie, w jaki sposób twórcy filmu dokumentalnego otrzymali zdjęcia ciała mojej siostry. Nie sądzę, że konieczne było pokazanie plam krwi na ścianach. To wszystko służyło jako dowód w procesie przeciwko Oscarowi. Mam nadzieję, że jego rodzina nie jest zaangażowana w to, by obniżyć wyrok. On musi na długi czas pozostać w więzieniu ze względu na sposób, w jaki zabił moją siostrę - dodała Cowburn.
Rodzina zmarłej twierdzi, że film zmusza ich do ponownego przeżywania największej tragedii w ich życiu. - Nie rozumiem po co robić teraz ten film. To stało się pięć lat temu i wszystko na ten temat zostało już powiedziane. Spędzam mnóstwo czasu, by chronić rodziców od tego. Nie chcemy, by ktokolwiek to widział - przyznała. Reżyser Sean Richard wyjaśnił, że jego celem było obiektywne pokazanie sprawy, która poruszyła cały świat.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Michał Kubiak: Wymówek szukają dzieci. My jesteśmy dorośli. Wiemy, po co przyjechaliśmy