[tag=51129]
Michał Haratyk[/tag] nie był pewien swojej formy przed halowymi mistrzostwami Europy, ale już w eliminacjach zasygnalizował, że będzie liczył się w walce o medale. A w wieczornym finale wszedł jak po swoje. Konkurs otworzył swoim najlepszym wynikiem w tym sezonie (21,65 m) i to właśnie pierwsze pchnięcie dało mu złoty medal. To był jedyny finał z udziałem Biało-Czerwonych w pierwszym dniu imprezy i zakończył się w najlepszy możliwy sposób. Skuteczność, trzeba przyznać, wyborna. Łyżka dziegciu w beczce miodu? Postawa Konrada Bukowieckiego, który nie przebrnął kwalifikacji.
Mnóstwo emocji dostarczyli także inni reprezentanci Polski, którzy w piątek rywalizowali w rundach eliminacyjnych. Jako pierwszy na starcie stanął Tomasz Jaszczuk i nie miał problemów z awansem do finału skoku w dal. W swojej najlepszej próbie uzyskał 7,86, co było czwartym rezultatem.
Karol Zalewski jako szczęśliwy przegrany awansował do półfinału rywalizacji na 400 metrów, ale nie wziął udziału w walce o finał ze względu na problemy zdrowotne. To niepokojące szczególnie w kontekście sztafety 4x400 m, choć pierwsze doniesienia mówią, że jego występ nie powinien być zagrożony. Pechowcem tego dnia był nie tylko Zalewski, ale także Adrian Świderski, którego uraz na rozgrzewce wyeliminował z rywalizacji w kwalifikacjach trójskoku.
ZOBACZ WIDEO: Załamany Bukowiecki po eliminacjach. "To moja życiowa porażka"
Ze zmiennym szczęściem na dystansie 400 m startowały natomiast panie, bo tylko jedna z nich, Justyna Święty-Ersetic, zdołała uzyskać awans do wielkiego finału. Rozczarowania nie kryje natomiast Iga Baumgart-Witan, która z pewnością przyjechała do Glasgow z apetytem na doskonały wynik, ale zakończyła zmagania w półfinale.
Znakomity przykład dał kapitan reprezentacji, Marcin Lewandowski, który był najlepszy w trzecim biegu eliminacyjnym na 1500 metrów i dał sygnał, że interesuje go wyłącznie złoty medal. Niedługo później, w sesji wieczornej, w ślad za Lewandowskim poszła Sofia Ennaoui, również uzyskując pewny awans do finału.
Sylwester Bednarek ma powody do optymizmu. Zawodnik uzyskał trzeci rezultat w kwalifikacjach skoku wzwyż i w sobotę będzie walczył o medal mistrzostw Europy. Sztuka awansu nie powiodła się z kolei Norbertowi Kobielskiemu.
Jednym z największych rozczarowań w obozie reprezentacji Polski była postawa biegaczy na dystansie 800 metrów. W biegach eliminacyjnych oglądaliśmy dwóch Biało-Czerwonych: Michała Rozmysa oraz Mateusza Borkowskiego, ale obaj nie zdołali nawet przejść do półfinału.
Brawa należą się za to Klaudii Kardasz, która męczyła się w dwóch pierwszych próbach eliminacji pchnięcia kulą, nim w trzeciej ustanowiła nowy rekord życiowy, zapewniając sobie zarazem awans do finału. Świetnie spisali się tyczkarze - Piotr Lisek oraz Paweł Wojciechowski. Pierwszy z nich w eliminacjach nie zaliczył żadnej zrzutki, drugi nie zdołał ostatecznie pokonać 5,70, ale obaj będą rywalizować o medale ME.
W piątek, oprócz pchnięcia kulą mężczyzn, rozdano medale jeszcze w dwóch konkurencjach. Mistrzynią Europy w pięcioboju została Katarina Johnson-Thompson, natomiast w biegu na 3000 metrów bezkonkurencyjna okazała się Laura Muir.