Kamil Kołsut z Glasgow
Pół żartem, pół serio belfer ograł studenta drugiego roku. Lewandowski już kilka dni wcześniej zapowiadał, że to młody wilczek (Norweg ma 18 lat, debiutuje w hali) musi się martwić, jak ograć na bieżni starego lisa, a nie odwrotnie.
Bieg toczył się dokładnie tak, jak Polak zaplanował. Ingebrigtsen, który miał już w nogach trzy biegi z dwóch poprzednich dni (także złoto na 3000 m) nie chciał dyktować tempa. Do przodu ruszył dopiero w drugiej połowie dystansu, nasz zawodnik nie odpuścił go jednak na krok. Ostatnie okrążenie było już popisem szczecinianina, który nie dał młodzianowi szans.
- Jakob był trochę zmęczony - wyjaśnia nam jego brat Henrik, także medalista wielkich imprez. - Nie był w stanie przejąć kontroli nad biegiem tak, jak to robi zazwyczaj. Na pewno nie jest z siebie zadowolony, a powinien. Niewielu ludzi w ogóle ma odwagę powalczyć na halowych zawodach o dublet, bo kalendarz jest bardzo ciasny.
ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Piotr Lisek: Polska skokami stoi!
28-latek jest przekonany, że najlepszego zawodnika w finale w ogóle nie było. Dwa dni wcześniej organizatorzy za ścięcie wirażu zdyskwalifikowali jego drugiego brata Filipa. - Prawdziwy mistrz Europy siedział na trybunach. Po obejrzeniu tego biegu jestem pewien, że Filip by ich objechał - mówi najstarszy z Ingebrigtsenów.
Sam Jakob do wyniku podchodzi ze spokojem. - Te mistrzostwa to dla nas bonus, bo najważniejszy jest sezon letni. Chciałem pobiec szybkie okrążenie, ale nie byłem tego dnia wystarczająco dobry. Spróbuję kolejnym razem - mówi.
Złoto z Glasgow to dla Lewandowskiego czwarty tytuł mistrza Europy w karierze, drugi na 1500 m. Z trzech ostatnich wielkich imprez, na których był, za każdym razem przywoził medal. W Birmingham i Berlinie zajmował drugie miejsca. Teraz wreszcie minął linię mety jako pierwszy.
Autor na Twitterze: