Marek Plawgo wyznał, że cierpi na depresję. "Pojawiło się blade światełko. Jest lepiej"

Newspix / ARTUR PODLEWSKI / 058sport.pl  / Na zdjęciu: Marek Plawgo
Newspix / ARTUR PODLEWSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Marek Plawgo

Marek Plawgo przyznał w mediach społecznościowych, że od kilku miesięcy cierpi na depresję. Jest w trakcie terapii, która przynosi pozytywne efekty. Czeka go jednak jeszcze długa droga, zanim zostanie wyleczony.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez lata Marek Plawgo zachwycał kibiców swoimi wynikami na lekkoatletycznej bieżni. Dwukrotnie zdobył brązowe medale mistrzostw świata. Specjalizował się w biegu na 400 metrów przez płotki. Był wielokrotnym mistrzem Polski w tej konkurencji. Swoją karierę zakończył w 2013 roku, ale nadal był obecny przy sporcie.

Niewiele osób wiedziało, że od kilku miesięcy polski biegacz choruje na depresję. On sam długo nie chciał się przyznać samemu przed sobą, że zmaga się z problemami. - W trudnych sportowych chwilach często sobie powtarzałem, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. To było jak sportowe wyzwanie, by w chwilach niemocy i problemów, znajdować w sobie motywację i siłę do działania - napisał Plawgo na Twitterze.

- Nie wiedziałem, że najtrudniejszy pojedynek dopiero przede mną. Że nowy przeciwnik przez całe moje życie uczył się mnie, przygotowując się do podstępnego uderzenia. Od kilku miesięcy leczę się na depresję. Chorobę, której przez długi czas nie miałem odwagi nadać nazwy. Przecież to miało być chwilowe, miałem jak zwykle się podnosić, miałem udowadniać, że nic mnie nie położy. Nie wiedziałem, że może tak złamać - dodał były biegacz.

Zobacz także: Caster Semenya uderza w szefa IAAF. Jej prawnicy wydali oświadczenie

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: król futsalu ma się dobrze. Falcao nadal strzela piękne bramki

Plawgo przyznał, że bał się spojrzeć prawdzie w oczy. - Czułem, że wizyta u psychiatry czy terapeuty to wstyd. Że to dla słabych ludzi - napisał, dodając, że był w stanie, gdy nie miał siły wstać z łóżka, gdy najprostsze czynności stają się niemożliwe, gdy napadała go paraliżująca panika. - Sam jestem już po kilkumiesięcznej terapii. W kolejnej z prób udało mi się dostosować metodę leczenia - przekazał.

Efekty terapii są już zauważalne. - W pracy w większości udaje mi się nadrobić zaległości związane z umysłową niemocą. Czasami pojawia się słońce, czasami coś sprawi przyjemność, której nie odczuwałem już w niczym od miesięcy. W tym tunelu pojawiło się blade światełko. Jest lepiej. Ale przede mną wciąż długa droga, bo ten mrok ma wciąż na mnie wpływ, bo dominuje w słabszym dniu - dodał.

Zobacz także: Witold Bańka: Przekonałem Europę tym, co zrobiliśmy w Polsce. W krótkim czasie wiele udało się zmienić

- Uśmiechnijcie się do mnie jak mnie spotkacie. Nie oceniajcie mnie proszę, nie dawajcie mi rad. Po prostu bądźcie - zaapelował do swoich bliskich, znajomych i kibiców.

Źródło artykułu: