Niepełnosprawna lekkoatletka Joanna Mazur zdobywa medale dla Polski w biegach. Biegaczka urodziła się z dystrofią plamki żółtej i w wieku siedmiu lat zaczęła tracić wzrok. Dzisiaj 29-latka szczątkowo widzi tylko światło–cień.
W wywiadzie dla Polsatu Sport Mazur opowiedziała o tym, jak doszło do utraty wzroku. - Od siódmego roku życia moja wada zaczęła się ujawniać. Takie mocne uderzenie nadeszło, gdy miałam 14 lat. Potem kolejny taki rzut, to okres 18-19 lat. Od tego momentu wada postępowała bardzo dynamicznie - zdradziła sportsmenka.
Mazur od dzieciństwa lubiła spędzać aktywnie wolny czas. Ma trzech starszych braci, więc pierwsze wspomnienia ze sportem to była piłka nożna.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Bologna FC krok od utrzymania. Skorupski lepszy od Bereszyńskiego i Linettego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Problem zaczął się pojawiać, kiedy stałam na bramce i nie mogłam obronić piłki. Kiedy podawaliśmy do siebie - piłka nagle mi niknęła. Gra w siatkówkę na wf-ie była dla mnie bardzo trudna, bo nie widziałam piłki. Czułam ją w rękach, odbijałam i niknęła. Pojawiała się w momentach, gdy już uderzała mnie w głowę - przyznała.
ZOBACZ: Mocne oświadczenie ws. Joanny Mazur. "Chcemy być traktowani na równych zasadach" >>
Bieganie od początku było dla Mazur formą terapii. Dzięki bieganiu może chociaż na chwilę zapomnieć o tym, że nie widzi. Z czasem zaakceptowała też, że wada jest częścią jej samej i teraz określa ją - tu cytat: "taka moja cecha".
Biegaczka uhonorowana tytułem najlepszej lekkoatletki niepełnosprawnej w Polsce w 2017 r. dzisiaj widzi tylko światło-cień. - Mam poczucie światła w obu oczach - w lewym gorzej, lewe zawsze było gorsze. W prawym mam taką plamkę, przez którą, jak jestem dobrze wypoczęta, to widzę kolory - powiedziała na antenie Polsatu Sport.