1 maja Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie odrzucił apelację Caster Semenyi na decyzję IAAF dot. zawodniczek cierpiących na hiperandrogenizm, czyli naturalnie podwyższony poziom testosteronu. Według nowych przepisów biegaczki chcące startować w zawodach muszą od teraz brać leki zmniejszające wartość hormonu w organizmie.
U lekkoatletek startujących na dystansach od 400 metrów do 1 mili poziom testosteronu w organizmie nie będzie mógł przekroczyć 5 nanomoli na litr.
Semenya, która była bardzo rozczarowana decyzją CAS nie składa jednak broni i zapowiada walkę w kolejnych instancjach. Jej zachowanie rozumie Joanna Jóźwik, rywalka reprezentantki RPA z bieżni.
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool dokonał niemożliwego w Lidze Mistrzów. "To była lekcja nawet dla najwierniejszych kibiców"
[/color]
Na łamach dziennika "Fakt" Polka przyznała, że ucieszyło ją podjęcie decyzji ws. zawodniczek mających wyższy poziom testosteronu.
Rząd RPA stoi murem za Semeynę. Będą się odwoływać. Czytaj więcej--->>>
- Ucieszyłam się, że w końcu podjęto jakąś konkretną decyzję. Rozumiem, że Caster chce się odwoływać. Na jej miejscu walczyłabym o swoje - skomentowała krótko była medalistka mistrzostw Europy w biegu na 800 metrów.
Jóźwik długo nie zabierała głosu ws. Caster Semeyni. Na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro (2016) Polka wyznała, że starty z reprezentantką RPA nie są sprawiedliwe. - Koleżanki mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego, stąd ich wygląd i wyniki - oceniła, a jej wypowiedź wywołała wielkie zamieszanie.
- Wszelkie dyskryminacje są mi zupełnie obce - przekonywała później wielokrotnie nasza rodaczka.
Jóźwik chce w tym sezonie wrócić do wysokiej formy, ponieważ ostatnie dwa lata straciła na leczeniu kontuzji biodra.
IAAF odpowiedział na zarzuty obrońców Semeyni. Czytaj więcej--->>>