"Dzisiaj na siłowni ciężki dzień, ale za to jaki owocny. Sprawdziany przebiegły baaardzo zadowalająco" - zdradził szósty zawodnik ostatnich mistrzostw świata. Podał też wyniki tych sprawdzianów - w przysiadzie ze sztangą podniósł 275 kilogramów, co jest jego rekordem życiowym. W wyciskaniu sztangi leżąc podniósł "na klatę" 245 kilo, a w ciągu rwaniowym 200 - to również najlepszy wynik Bukowieckiego.
"Siła jest potężna, teraz tylko czekać, aż przełoży się to na odległość i będzie ogień" - skomentował 22-letni lekkoatleta, który w kole też będzie musiał bić osobiste rekordy, jeżeli myśli o medalu igrzysk. Jego najlepszy wynik w karierze, 22 metry i 25 centymetrów, jest znakomity, ale przy "kosmicznym" poziomie jaki mamy obecnie w pchnięciu kulą, raczej nie da w Japonii miejsca na podium.
Dość powiedzieć, że w ubiegłorocznych MŚ w Dausze Amerykanin Joe Kovacs zdobył złoto wynikiem 22,91, a jego rodak Ryan Crouser i Nowozelandczyk Tom Walsh, którzy zajęli drugie i trzecie miejsce, pchnęli zaledwie o centymetr bliżej.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
- Jestem zdemotywowany. Dotarło do mnie, że teraz zupełnie mnie nie było stać na medal, a zawsze było tak, że sobie myślałem: "a mogłem być trzeci", "a mogłem być drugi". Teraz nie mogłem - mówił wtedy Bukowiecki. Motywacja, co widać po zamieszczanych przez niego nagraniach, na szczęście wróciła. Oby w połączeniu z coraz lepszymi wynikami na siłowni dała rekordy życiowe na lekkoatletycznym stadionie i upragniony sukces w Tokio.
Czytaj także:
Konrad Bukowiecki zdobył Śnieżkę. Widok ze szczytu zapiera dech w piersiach
Jacek Wszoła: Dziewczyny w sztafecie to istny cud