Jeszcze kilka dni temu Anita Włodarczyk przebywała w USA, gdzie od połowy lutego przygotowywała się do trzeciego złotego medalu olimpijskiego, który chce wywalczyć w Tokio 2020. Podczas obozu w Chula Vista pracowała głównie na siłowni (pisaliśmy o tym TUTAJ >>). Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z założeniami, które rozpisała ze swoim sztabem szkoleniowym. Wszystko zostało zaplanowane bardzo dokładnie - dzień po dniu.
Polska zawodniczka przerwała na moment (tak jej się wówczas wydawało) obóz, wróciła do Polski, bowiem miała tutaj zaplanowaną konsultację medyczną. I... No właśnie, epidemia koronawirusa spowodowała, że została uwięziona.
Z dwóch powodów. Po pierwsze, Donald Trump właśnie zawiesił loty z Europy do USA (poza Wielką Brytanią). Nie ma możliwości powrotu na obóz do Chula Vista - gdzie co ciekawe zostali trenerzy zawodniczki. Prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił nie przyjmować gości z krajów Europy, gdzie wirus bardzo dynamicznie się rozwija.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Ale jest też drugi powód. Otóż ministerstwo sportu postanowiło sprowadzić do kraju wszystkich polskich sportowców (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów na temat decyzji podjętych przez ministerstwo >>). - Tak, zdecydowaliśmy o skoszarowaniu ich w Polsce - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty rzecznik prasowa ministerstwa, Agnieszka Roszkiewicz. - Związki sportowe otrzymały od nas rekomendację, aby jak tylko to najszybciej możliwe, wszyscy wrócili do kraju. Zarówno z zawodów, jak i obozów przygotowawczych.
Z tego wynika, że gdyby nawet nie ta konsultacja lekarska i przylot do Warszawy, to Włodarczyk i tak zostałaby zmuszona do powrotu. Co prawda ministerstwo zarekomendowało takie rozwiązanie, a nie nakazało, jednak związki sportowe z pewnością się nie sprzeciwią. Przecież to ministerstwo ostatecznie rozlicza finansowo wyjazdy, zgrupowania, udział w zawodach. Mogłoby dojść więc do sytuacji, że minister Danuta Dmowska-Andrzejuk na samym końcu nie podpisałaby rozliczenia delegacji trwających po 10 marca.
Co dalej z Anitą Włodarczyk? Jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach. Jedno jest pewne: do odwołania będzie musiała przygotowywać się w kraju. Czy zawirowania związane z koronawirusem potrwają dwa tygodnie, miesiąc, dwa miesiące, czy dłużej. W chwili obecnej nie ma osoby, która potrafiłaby odpowiedzieć na to pytanie. Polska mistrzyni olimpijska wielokrotnie podkreślała, że w Polsce nie ma takich warunków jak w USA czy Republice Południowej Afryki. Będzie więc o wiele trudniej przygotować wysoką formę.
Zdają sobie z tego sprawę w ministerstwie. - Sytuacja jednak jest bardzo dynamiczna i bardzo poważna - poinformowała nas Roszkiewicz. - Działa odpowiedni zespół złożony z fachowców, który na bieżąco monitoruje sytuacje i jak tylko sytuacja na świecie zostanie opanowana, to natychmiast zmienimy rekomendację. I nasi sportowcy będą mogli wyjechać z kraju.