Paweł Kapusta, Tomasz Skrzypczyński
Wydawało się, że ten związek będzie trwał do końca kariery Anity Włodarczyk. Współpraca z trenerem Krzysztofem Kaliszewskim przyniosła jej 10 medali największych imprez, w tym dziewięć złotych (w tym igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata) oraz rekord świata w rzucie młotem.
Tymczasem w czwartek, jak grom z jasnego nieba na lekkoatletyczne środowisko spadła wiadomość o zakończeniu współpracy szkoleniowca z Włodarczyk (więcej TUTAJ). Informację podał "Przegląd Sportowy".
- Od stycznia przebywaliśmy na zgrupowaniu w Stanach Zjednoczonych - tłumaczy nam Anita Włodarczyk. - Mieliśmy wrócić ze zgrupowania w ostatni poniedziałek. Takie były pierwotne ustalenia. 5 marca zapadła jednak decyzja, podjęliśmy ją wspólnie z trenerem Kaliszewskim i doktorem Śmigielskim, że muszę szybko wracać do Polski i poddać się zabiegowi czyszczenia kolana. Zależało nam na czasie, po pięciu dniach miałam wrócić na zgrupowanie. Rozwój epidemii wywrócił te plany do góry nogami.
ZOBACZ WIDEO: Kiedy odbędą się igrzyska olimpijskie w Tokio? "Zaczyna się wielka gra strategiczna"
Polska mistrzyni zabieg przeszła dwa tygodnie temu. Niedługo przed wylotem do Stanów dostała maila, że nie może wrócić na zgrupowanie. Ministerstwo Sportu mając na uwadze bezpieczeństwo sportowców podjęło decyzję o zakończeniu wszystkich zgrupowań i sugerowało powrót wszystkim zawodnikom przebywającym za granicą.
- W Stanach zostali mój fizjoterapeuta i trener. W środę dowiedzieli się, że kończy się zgrupowanie i w czwartek mają przylecieć do Polski. Fizjoterapeuta wrócił, trener Kaliszewski poinformował natomiast związek, że nie jest w stanie w tak krótkim czasie załatwić formalności i potrzebuje dwóch - trzech dni. Cały czas miałam nadzieję, że jak najszybciej wróci do kraju, ale do dziś się go w Polsce nie doczekałam - przyznaje Włodarczyk.
Zawodniczka utrzymuje, że miała z trenerem kontakt mailowy. Informował ją, że ze względów rodzinnych nie może w najbliższym czasie wrócić do Polski i proponuje pracę zdalną - treningi on-line. - Dla mnie, profesjonalnego sportowca to niemożliwe do zaakceptowania. Odrzuciłam tę propozycję. Trener oddał się do dyspozycji związku - przyznaje nasza mistrzyni.
O rozstanie duetu zapytaliśmy prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, Henryka Olszewskiego.
- To trener ją porzucił, a nie Anita trenera - mówi bardzo jasno na wstępie prezes. - Jest zaskoczenie, jednak musimy trzymać się faktów i wybrać jej nowego szkoleniowca. Anita ma duże parcie na wynik, chce wystąpić na igrzyskach, co jest bardzo fajne. Będziemy szukać nowego trenera, oczywiście w porozumieniu z zawodniczką.
Włodarczyk zaznacza, że nie było między nią a Kaliszewskim konfliktu. - Dlatego sytuacja jest dla mnie tym bardziej niezrozumiała. Z trenerem współpracowałam 11 lat. Przez całą karierę nie było ani jednego zgrzytu. Zawsze mieliśmy jeden cel. Nigdy nie było zwątpienia. Na ten moment nasza współpraca się zakończyła. Gdyby mi ktoś tydzień temu powiedział, że tak się wydarzy, wyśmiałabym to - przyznaje mistrzyni olimpijska.
Włodarczyk, choć igrzyska zostały przesunięte z powodu pandemii koronawirusa, nie ma w planach zakończenia kariery. - Wciąż chcę kontynuować przygotowania. W jednym z maili trener zapytał mnie bowiem, czy wciąż chcę się przygotowywać. To był jeden z głównych czynników, które wywołały u mnie szok. Nie było bowiem we mnie ani chwili zawahania. Stwierdziłam, że trener postawił na mnie krzyżyk, przestał we mnie wierzyć - przyznaje Włodarczyk.
Jak teraz wybrnie z tej sytuacji związek? - Nie wiem, czy będzie trudno znaleźć Anicie trenera. Na pewno nie będziemy niczego przyspieszali, Anita i tak musi zakończyć rekonwalescencję. Jak będzie gotowa, to usiądziemy do rozmów - przyznaje prezes Olszewski.
Dla Włodarczyk przesunięcie Igrzysk ma wbrew pozorom pozytywny skutek. - Wiem, że może to zabrzmieć trochę egoistycznie, ale dla mnie przesunięcie igrzysk to pozytywna informacja. Wielu sportowców jest złych, krzyżuje im to plany, ale ja będę miała więcej czasu na przygotowanie formy po kontuzji. Nie muszę się spieszyć. No i nie muszę na szybko szukać trenera tuż przed igrzyskami. To byłaby sytuacja ekstremalna - mówi zawodniczka.
Anita Włodarczyk i Krzysztof Kaliszewski pracowali razem od 2009 roku.